Sprawa zachowania pasażerki autobusu, która nie chciała założyć kagańca psu, została zgłoszona na policję – poinformowała warszawska straż miejska. Kobieta miała naruszyła nietykalność osobistą podejmujących wobec niej interwencję strażników. Zachowanie funkcjonariuszy straż ocenia jako zasadne.
Chodzi o sytuację, do której doszło w autobusie linii nr 150. Kierowca pojazdu wezwał funkcjonariuszy Straży Miejskiej ze względu to, że przewożono w nim psa bez kagańca. Na nagraniach w mediach społecznościowych widać interwencję dwóch strażników, w czasie której właścicielka psa odmawia opuszczenia pojazdu i stawia opór funkcjonariuszom. W efekcie strażnicy wyciągnęli ją z autobusu siłą, powalili na ziemię i skuli w kajdanki.
Rzecznik stołecznej Straży Miejskiej Sławomir Smyk podkreślił, że interwencja była zasadna, a użyte środki „adekwatne do zaistniałej sytuacji”.
– W takich sytuacjach, kiedy osoba nie chce się podporządkować poleceniom wydawanym przez funkcjonariuszy, strażnicy już na podstawie ustawy o strażach gminnych mają uprawnienia do tego, by zastosować środki przymusu bezpośredniego – mówił.
Jak wskazał, w tym przypadku mowa o sile fizycznej.
– Ta osoba nie stosowała się do wydawanych poleń, nie chciała opuścić autobusu, dlatego funkcjonariusze w tym momencie zastosowali te środki – tłumaczył.
Rzecznik straży miejskiej zwrócił również uwagę, że przed podjęciem interwencji z kobietą była prowadzona rozmowa.
– Ta osoba zignorowała funkcjonariuszy, którzy kilkukrotnie pytali, kto jest właścicielem psa. Nikt się nie odezwał. Dopiero wtedy, kiedy oznajmili, że pies w takiej sytuacji będzie musiał być zabrany do schroniska, okazało się, że właścicielką psa jest ta młoda kobieta – powiedział.
Jak poinformował, ze względu na zachowanie kobiety sprawa została zgłoszona na policję.
– Ta pani stawiała opór funkcjonariuszom. Naruszyła ich nietykalność, kopiąc strażnika – wskazał.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 222 Kodeksu karnego trafiło do Komendy Rejonowej Policji Warszawa V obejmującej Żoliborz i Bielany.
Sytuację skomentowała też rzeczniczka ratusza Monika Beuth-Lutyk, przypominając zasady przewożenia zwierząt w środkach transportu publicznego.
– Wydawałoby się, że wszyscy o tym wiemy, że kaganiec jest obowiązkowy. To nie ma znaczenia, jaki to jest pies – duży czy mały – powiedziała.
Podkreśliła, że niezależnie od usposobienia zwierzęcia zawsze mogą trafić się osoby, które z jakiegoś powodu mogą się go obawiać.
– Musimy to uszanować – zaznaczyła.