56. Marsz Szlakiem I Kompani Kadrowej przeszedł do historii. Uczestnicy zakończyli tygodniową wędrówkę na Placu Wolności w Kielcach. Piechurzy wyszli z krakowskich Oleandrów 6 sierpnia. Coroczny marsz upamiętnia oddziały Józefa Piłsudskiego, które w 1914 roku wyruszyły do zaboru rosyjskiego.
Dionizy Krawczyński, komendant marszu przyznaje, że była to trudna wyprawa, ze względu na zmieniającą się pogodę. Nie przysłoniło to jednak idei wyprawy. – Słowa „niepodległość”, „walka o niepodległość” oraz „szlak niepodległości” pojawiały się każdego dnia. Niektórzy mogliby powiedzieć, że było tego za dużo, natomiast taki jest cel. W każdym mieście mieszkańcy dziękowali nam za to, że tak radośnie można świętować początek drogi do niepodległości – mówi.
Piechurom jak co roku towarzyszył Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, który przez wiele lat dowodził kadrówką.
– Marsz Szlakiem I Kompani Kadrowej to jedno z najważniejszych wydarzeń patriotycznych na mapie Polski. Cieszę się, że przez wiele lat mogłem uczestniczyć jako piechur w Kadrówce, maszerując z Krakowa do Kielc. Później przez 16 lat ją organizowałem i byłem komendantem. Teraz nie wyobrażam sobie sierpnia, aby nie przyjechać do Krakowa, Michałowic, Słomnik, Wodzisławia oraz Kielc, aby spotkać się ze swoimi przyjaciółmi – dodaje.
– Wszystkim uczestnikom marszu należy się ogromny szacunek – podkreśla prezydent Kielc Bogdan Wenta. – Oni kultywują historię i pamięć o żołnierzach, którzy wyruszyli z Krakowa do Kielc. Dzisiaj jest ciepło, ale trzeba zaznaczyć, że piechurzy przemierzają szlak w różnych warunkach. Niezależnie od wieku, uczestnicy dobrze sobie z tym radzą – mówi.
W marszu wzięło udział prawie 100 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Pułkownik Arkadiusz Mikołajczyk, szef sztabu dowództwa WOT zauważa, że reprezentowana przez niego formacja współpracuje z różnego rodzaju organizacjami m.in. paramilitarnymi i tym samym włączają się we wspólne projekty. – To, że dziś tu jesteśmy jest wynikiem tej dobrej współpracy. W ten sposób staliśmy się kontynuatorami tej tradycji – zaznacza.
W marszu po raz piąty brał udział także Szymon Bożęcki ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych „Jodła”. Uczestnik przyznaje, że tegoroczna wyprawa była bardzo wymagająca. Podczas uroczystości na Wawelu mocno padał deszcz, który spowodował, że mundury i obuwie przemokły. Udało się je osuszyć dopiero po trzech dniach.
– Myślę, że mimo trudności, przekazaliśmy wiedzę na temat oddziałów Józefa Piłsudskiego, którzy brali udział w uroczystościach organizowanych na trasie marszu. Dla przykładu, w Wodzisławiu, pięknym przemarszem weszliśmy do miasta i dzieci, które stały przy oknach uśmiechały się i nam machały – opisuje.
Marsz oficjalnie się zakończył przed Pałacem Biskupów Krakowskich. Tam uczestnicy usłyszeli ostatni w tym roku rozkaz.