IV Dyktando Gwarowe odbyło się w Wilkowie. Jak się okazuje nasz regionalny język potrafi zaskakiwać swoim bogactwem i złożonością.
– Gwara to piękny język, w którym powstają wiersze i zbiory poezji – mówił Wojciech Kózka, pomysłodawca przedsięwzięcia.
Organizator podkreślił, że gwara świętokrzyska jest piękna, ale obecnie występuje głównie właśnie jako język literacki.
– Współcześnie gwara świętokrzyska jest językiem literackim. Gwara jest w użyciu zazwyczaj w przypadku wydarzeń kulturalnych, dożynkach, w kontekście twórczości ludowej. Musimy być jednak świadomi, że w niektórych środowiskach i kręgach mówienie gwarą jest źle postrzegane. W niektórych miejscach są wciąż starsi ludzi, którzy do tej pory posługują się gwarą w naprawdę piękny sposób – zaznaczył.
Wojciech Kózka powiedział, że w dyktandzie brały udział osoby w różnym wieku. Zarówno dorośli, jaki i dzieci ze szkół podstawowych. Jego zdaniem na szczególne uznanie zasługują nauczyciele, którzy od kilku lat coraz aktywniej propagują znajomość gwary pośród młodych ludzi.
– W ostatnich latach odbywają się konkursy recytatorskie w szkole w Świętej Katarzynie. Nauczyciele z terenu Gór Świętokrzyskich przysyłają dzieci ze szkół podstawowych. Widać, że pedagodzy chętnie uczą dzieci gwary, próbując odtworzyć jej znajomość w młodszym pokoleniu. Jest to coś całkowicie odwrotnego do stanu sprzed kilkudziesięciu lat, gdy w szkołach zwalczano gwarę – dodał.
Wojciech Kózka jest także zdania, że nauka gwary nie jest skomplikowanym wyzwaniem. Wymaga jednak, jak każdy innych język, czasu i zaangażowania. Pomóc mogą w tym wydawane coraz liczniej publikacje napisane gwarą świętokrzyską.
W tegorocznym dyktandzie brało udział ponad 40 osób. Zwyciężyła Teresa Bzymek, drugie miejsce zajęła Wiesława Kupis, a trzecie Halina Sitek.
TEKST IV DYKTANDA GWAROWEGO:
Spómienie o Stefonie Zeromskim
Moze chto kce wiedzieć o Stefonie Żeromskim
To łurodzieł sie w dworku blisko Ciekot wioski,
Krzcony beł w Lescynach w kościele, w niedziele,
Łojciec, jak z nim wrócieł, prosieł gości wiele.
A jak wieksy podroś, to sie w skole łuceł,
Nikomu nigdy w nicym nie dokuceł.
Jak wrócieł do domu znów na wakacyje,
To łusciskoł łojca i matke za syje,
A w łostatku z drugiemi sie witoł,
Ło zdrowie, co słychać? Kozdego sie pytoł.
Jak pobeł pore dni, wsytkim sie nacieseł,
To znów do kómpanio do wody pośpieseł,
Bo beł stawek z rybami, do siedzenio ława.
Chodź Jasiu na ryby kozała nom mama.
Jak ryb nałapali, do domu wrócieli.
Łojciec na nich krzyknoł: gdzieś cie chłopcy beli?
Chodź Jasiu do kary, pośpies do mnie predzy,
Pośliście na ryby, a bez moi wiedzy!
A Stefon Żeromski: tatusiu jo winien,
Nie bij ze Jasicka, boś tyś mnie powinien.
Żeromski zaśpiewoł, pod boki sie łujon:
Ło jaki będzie ze mnie w wojsku zgrabny ułon.
Całe wakacje wesół beł i skokoł,
Gdy przysło łodjezdzać Żeromski zapłakoł:
Pewno mnie tatusiu juz wcale nie lubis,
Bo mnie gdzieś wywozis, w obcych stronach gubis,
Kochom cie Stefonku, kocham cie nad duse,
Ale cie do skoły nazod łoddać muse.