Zdjęcia do filmu „Łuna” – najnowszej produkcji, pochodzącego z Kielc reżysera, Konrada Łęckiego, rozpoczęły się w tym tygodniu w województwie świętokrzyskim. Efekty pracy filmowców poznamy na dużym ekranie najwcześniej jesienią 2022 roku.
– Akcja dzieje się w latach 30. XX wieku, na Kresach Wschodnich i w okresie powojennym, w Polsce południowo-wschodniej – mówi Konrad Łęcki. – Dotyczy dość trudnego wycinka naszej historii i drastycznych sytuacji z nią związanych. Dosyć trudny wojenny film. Kino wymagające. Zahacza o akcję „Wisła”. Tyle mogę powiedzieć – dodaje.
Przygotowania do scen kaskaderskich, walk oraz… odchudzanie
Reżyser wyjaśnia, że przygotowania do tej produkcji zaczęły się niedługo po premierze jego poprzedniego filmu – „Wyklęty”, który miał premierę w 2017 roku.
– W tym samym czasie trwały przygotowania do tego projektu i do projektu „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”. Ten znalazł większe zrozumienie, ale mam nadzieję, że powrócimy do tematu „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie” – zaznaczył.
W głównego bohatera wciela się Łukasz Węgrzynowski – aktor teatralny, filmowy i dubbingowy, a także wokalista.
– Gram Tadeusza Łabdę – gospodarza, który mieszka na terenach wołyńskich. Historia zmusza go do pewnych decyzji, do pewnych działań. Dzieją się straszne rzeczy, a on musi żyć. Musi żyć mimo wszystko, chociaż nie do końca może chce. Tyle mogę powiedzieć na razie – podkreśla.
Przyznaje, że rola wymagała od niego przygotowań.
– Reżyser dwa lata temu powiedział mi, że muszę schudnąć, co zrobiłem. Nie chcę skłamać, ale zrzuciłem z 8-9 kilogramów. Musiałem też przygotowywać się do scen kaskaderskich, do walki wręcz, do strzelanin, więc produkcja pomagała mi się przygotować – wymienia i dodaje, że na tym nie koniec. Trzeba też było zdobyć odpowiednią wiedzę. – Reżyser jest znany z tego, że bardzo mu zależy na tym, żeby zbudować odpowiedni background, czyli zdobyć odpowiednią wiedzę poprzez lekturę konkretnych książek i obejrzenie pewnych filmów. Otrzymaliśmy listę z takimi tytułami – mówi.
Niecodzienne spotkanie po latach
Drugą ważną bohaterką będzie kobieta, której rodziców zagrają Iwona Katarzyna Pawlak i Adam Marjański. To właśnie ten duet pojawił się w ekranizacji powieści „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej. Premiera filmu odbyła się w 1987 roku. Iwona Katarzyna Pawlak wcieliła się wówczas w rolę Justyny Orzelskiej, a Adam Marjański – Jana Bohatyrowicza. Dzięki „Łunie”, po raz pierwszy od 35 lat, znów spotkają się na planie zdjęciowym.
– To taki symbol. Chciałem pokazać, że te kresy, które widzieliśmy w „Nad Niemnem”, w tym czasie, o którym opowiadamy, zniknęły bezpowrotnie – wyjaśnia Konrad Łęcki.
Takich nawiązań do znanych postaci reżyser szykuje więcej, więc znawcy polskiego kina będą mogli doszukiwać się odniesień.
W tym tygodniu na planie zdjęciowym pojawił się także Dariusz Kowalski, który wciela się w rolę księdza.
– Jest to historia z lat wojny, z Wołynia, więc o czym może opowiadać? O tym, co tam się wydarzyło, a wszyscy wiemy, co się tam działo. Jesteśmy im winni pamięć. Więc ja się cieszę, że taki film powstaje, cieszę się, że mogę w tym filmie grać – powiedział.
„Ziemia bliska mojemu sercu”
Aktor przyznał, że często gości na ziemi świętokrzyskiej, która jest dla niego miejscem szczególnym.
– Przede wszystkim Święty Krzyż – najstarsze polskie sanktuarium, gdzie są relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Tam król Władysław Jagiełło spędził kilka dni idąc pod Grunwald. Ale, co jest bardzo ważne, i może od tego powinienem zacząć, jestem rodzinnie związany ze Świętokrzyskiem – moja żona wychowała się w Skarżysku-Kamiennej, mój teść służył tutaj u „Ponurego”. Pamiętam, kiedy żył jeszcze Antoni Heda „Szary”, te wyjazdy byłych partyzantów na spotkania z nim. To jest ziemia bliska mojemu sercu – podkreślił.
Konrad Łęcki zapowiedział, że w filmie nie zabraknie również aktorów związanych z kieleckim teatrami.
Zagrają również świętokrzyskie plenery. Pierwszy klaps padł niedaleko Bocheńca w gminie Małogoszcz. Na planie pojawił się burmistrz miasta, Mariusz Piotrowski.
– Cieszymy się, że nasze plenery mogą zagościć w najnowszej produkcji reżysera Konrada Łęckiego. To dla nas wyjątkowe wydarzenie i ogromna promocja – mówił samorządowiec. Był pod wrażeniem filmowej „kuchni”. – Ogromna logistyka pod względem spięcia wszystkiego w detalach. Film to nie tylko gra aktorska, ale całe zaplecze. Przygotowania planu to praca rzeszy ludzi, których potem w filmie nie widać – zaznaczył.
Ulubione miejsce filmowców
W piątek filmowcy dotarli do Parku Etnograficznego w Tokarni. To kolejny już obraz, do którego zdjęcia tam powstają.
– Tokarnia jest ulubionym miejscem filmowców, i co tu kryć, od wielu lat realizowane są tu rożne produkcje – zauważa Beata Ryń, rzecznik Muzeum Wsi Kieleckiej. – Szczególnie jeden z sektorów jest ulubionym miejscem filmowców, to Sektor Świętokrzyski, którym zauroczył się zarówno Krzysztof Krauze jak i Konrad Łęcki. Myślę, że Park Etnograficzny tak zachwyca filmowców, ponieważ faktycznie przestępując bramę skansenu, przenosimy się w inne czasy. Staramy się zachować ten pierwotny krajobraz także w naszym sąsiedztwie – podkreśla.
Oczywiście obraz pokazany na filmach często różni się od stanu faktycznego. Praca scenografów sprawia, że czasami trudno na filmie rozpoznać obiekty znane ze skansenu. Na pewno w przypadku produkcji „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego jest to trudne zadanie.
Zdarza się, że filmowcy zostawiają fragmenty scenografii. Jak mówi Beata Ryń, tak zrobiła ekipa „Legionów”.
– Po ich obecności zostało nam wyposażenie dawnej karczmy. Możemy je zobaczyć w spichlerzu ze Złotej. To nie jest zabytek, tylko scenografia, która silnie nawiązuje do tych minionych czasów, ale jest pewnego rodzaju ubogaceniem naszych ekspozycji – zaznacza.
Praca dopiero się rozpoczęła
Ekipa realizująca „Łunę” będzie jeszcze przez ponad tydzień gościć w regionie, w różnych jego zakątkach. Świętokrzyskie plenery mają nawiązywać do ziem kresowych. I choć akcja nie dzieje się w naszym województwie, to jak zdradza Konrad Łęcki, będzie nawiązanie do tych stron.
– Pokażemy zgrupowanie Armii Krajowej pod dowództwem Eugeniusza Kaszyńskiego ps. Nurt, więc będzie wycinek taki nasz, regionalny – zapowiada.
Ze Świętokrzyskiego ekipa uda się w Bieszczady, a kolejny przystanek będzie w Kampinosie. Praca jest zaplanowana na ponad 60 dni zdjęciowych, więc potrwa do lutego przyszłego roku.
Obraz jest koprodukowany przez Telewizję Polską i Polski Instytut Sztuki Filmowej przy współudziale Podkarpackiego Funduszu Filmowego. Premiera kinowa ma się odbyć w listopadzie przyszłego roku. Jednocześnie, wraz z filmem, powstaje serial telewizyjny.