Marszem Pamięci uczczono 75. rocznicę pogromu kieleckiego. W uroczystościach wzięła udział m.in. Sheryl Daniels – przedstawicielka rządu Stanów Zjednoczonych do spraw Holokaustu, Tal Ben-Ari Yaalon – chargé d’affaires Izraela w Polsce oraz przedstawiciele środowisk żydowskich, prezydent Kielc Bogdan Wenta, duchowni różnych wyznań i kielczanie.
Marsz rozpoczął się przed pomnikiem Menory, przy Alei IX Wieków Kielc. Następnie uczestnicy przeszli przed budynek dawnej synagogi przy ul. Warszawskiej, aby zatrzymać się przy Memoriale Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata upamiętniających Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej. Marsz zakończył się przy kamienicy przy ul. Planty, w której 4 lipca 1946 roku dokonano mordu na mieszkających tam Żydach.
Michael Schudrich, naczelny rabin Polski podkreślił, że wydarzenia sprzed 75 lat to tragedia wszystkich mieszkańców Kielc.
– Jak to jest możliwe, że ludzie, którzy przeżyli takie tragedie jak holokaust, jak II wojna światowa zostali potem zabici? Naszym wspólnym obowiązkiem jest pamiętać. Być może, kiedy pamiętamy razem, to robimy krok do przodu ku pojednaniu, żeby nigdy więcej nie było takiej niesprawiedliwej tragedii – powiedział.
Abi Warenstein, założyciel i przewodniczący Projektu Pamięci Żydów Ostrowieckich z siedzibą w Izraelu stwierdził, że pogrom kielecki był tragedią wszystkich polskich obywateli.
– Zarówno ja, jak i inni potomkowie ocalonych szczerze doceniamy wysiłki polskich obywateli, które miały na celu ratunek żydowskich współobywateli podczas zagłady. Doceniamy również polskich historyków, którzy mimo różnicy zdań i poglądów na tematy historyczne, nie boją się poruszać bolesnych i tragicznych wydarzeń w poszukiwaniu prawdy, aby w miarę możliwości zapobiec powtórce tego typu wydarzeń w przyszłości – zaznaczył.
W wydarzeniach sprzed 75. laty zginęło 40 osób, w tym trzech Polaków, a 35 zostało rannych.