– Wielkie wyróżnienie i czuję się ogromnie zaszczycony – mówi wybitny polski wiolonczelista, Tomasz Strahl. Dziś wieczorem, w buskiej alei sław odsłoni swoje „Słoneczko”.
Artysta od lat jest związany z festiwalem w Busku. Ja sam mówi, wiedział o nim od początku jego założenia.
– W 1994 roku przyjechał tu wielki wiolonczelista Mischa Maisky. To był początek tego festiwalu. Zawsze o tym marzyłem, żeby tu wystąpić. Czasami trzeba podziałać, żeby się te marzenia zmaterializowały. W 2003 roku poznałem dyrektora Artura Jaronia, a już rok później zagrałem tutaj z orkiestrą Sinfonietta Cracovia, pod batutą Krzysztofa Pendereckiego – wspomina.
Jednocześnie Tomasz Strahl z prof. Marcinem Baranowskim – wybitnym polskim wiolinistą i pedagogiem, rozpoczęli cykl kursów mistrzowskich.
– Mieliśmy wielu laureatów wszystkich konkursów skrzypcowych w Europie i na świecie. Ten nasz tandem towarzyszył festiwalowi. Jednocześnie przywoziliśmy ze sobą do Buska młodych ludzi, którzy się u nas kształcili, ale jednocześnie chodzili na koncerty fortepianowe – wspomina.
Tomasz Strahl wraca na festiwal.
Przed dwoma laty występował z „pierwszymi skrzypcami Rzeczpospolitej”, jak bywa nazywany Andrzej Kulka, a przed rokiem w kościele św. Brata Alberta zagrał z Orkiestrą Kameralną Filharmonii Świętokrzyskiej. W poprzednich edycjach zdarzały się też koncerty kameralne.
– Oczywiście nie grywałem co roku. Zdarzały się kilkuletnie przerwy – zaznacza.
O tym, że należy mu się „Słoneczko” w buskiej alei sław usłyszał dwa lata temu, właśnie, gdy występował z Andrzejem Kulką i Polską Orkiestrą Sinfonia Iuventus pod batutą Mirosława Jacka Błaszczyka. Ponieważ w ubiegłym roku Park Miejski w Busku przechodził rewitalizację, więc „Słoneczko” musiało poczekać aż do dziś.
Tomasz Strahl cieszy się z tego wyróżnienia.
– To jedno ze szczęśliwszych wydarzeń, ponieważ ciężko chorowałem na covid i gdyby nie szpital i pomoc jednej osoby, która się do tego przyczyniła, że znalazłem się w tym szpitalu w odpowiednim czasie, to myślę, że byśmy tutaj nie rozmawiali. Myślę, że to jest takie zrządzenie losu, znak, że jeszcze coś mam do zrobienia w tym życiu – podkreślił.
Wiolonczelista przyznał, że gdyby to „Słoneczko” otrzymał kilkanaście lat temu, jego reakcja byłaby inna.
– Pewnie byłbym bardziej rozentuzjazmowany. Dzisiaj już do wielu rzeczy tego świata mam dystans, ale jest to dystans umiarkowany, bo w środku bardzo się cieszę. Równolegle z rozwojem festiwalu w Busku rozwijała się moja kariera pedagogiczna i instrumentalna. Ja myślę, że festiwalowi w Busku wiele zawdzięczam – zaznaczył.
Zresztą o samym festiwalu też powiedział wiele ciepłych słów.
– Ma bardzo szeroką ofertę artystyczną, która sprawia że melomani, mający różne gusta muzyczne, znajdą coś dla siebie. Tu zjeżdża się cała Polska. Jest tu genus loci. To miasto zmienia się, pięknieje, błyszczy, a to sprawia, że elegancka publiczność przychodzi na elegancki festiwal – stwierdził.
Tomasz Strahl odsłoni swoje „Słoneczko” na buskiej promenadzie dziś, o godzinie 19.00.
Program XXVII Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Krystyny Jamroz