Rok pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na dwa lata oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia – taki wyrok zapadł w sprawie 24-letniego Łukasza K.
Mężczyzna odpowiadał za spowodowanie wypadku, w którym zginęły cztery osoby. Doszło do niego w maju 2018 roku w Miedzianej Górze na drodze krajowej nr 74.
Feralnego dnia ciężarówka prowadzona przez Łukasza K. zderzyła się z samochodem osobowym. Na miejscu zginęły podróżujące samochodem osobowym dwie kobiety w wieku 36 i 37 lat. Trzecia z kobiet i dwuletnia dziewczynka zostały w stanie ciężkim przewiezione do szpitala. Tam po kilku godzinach także zmarły. Wszystkie pochodziły z gminy Bieliny.
Jak ustalili śledczy, kobieta kierująca autem osobowym chciała skręcić w lewo, przecinając pas, po którym z pierwszeństwem poruszała się ciężarówka. Nie zdążyła jednak wykonać tego manewru i doszło do zderzenia pojazdów.
Dziś w Sądzie Rejonowym w Kielcach zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie. Mężczyzna został skazany na rok pozbawienia wolności oraz orzeczono wobec niego dwuletni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Ponadto, musi wpłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Anna Jordan-Chajczyk podkreśla, że chociaż może być to bolesne dla członków rodziny zmarłych, to bezpośrednią przyczyną wypadku było rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez kobietę kierującą pojazdem osobowym.
– Zgodnie z przepisami, kierowca zbliżając się do skrzyżowania, jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność. Nie zwykłą, a szczególną. Musi także ustąpić pierwszeństwa przejazdu pojazdowi, jadącemu z przeciwnego kierunku – mówi. – Kierująca samochodem osobowym ani nie zachowała szczególnej ostrożności podczas wykonywania manewru skrętu w lewo, ani też nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu pojazdowi ciężarowemu. Nie ma więc żadnych wątpliwości co do tego, że zachowanie kobiety stanowiło rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym – dodaje.
Zaznacza jednocześnie, że kierowca pojazdu ciężarowego także popełnił błąd. Zgodnie z przepisami, powinien jechać z prędkością 50 km/h, a miał na liczniku około 90 km/h.
– Jadąc z obowiązującą prędkością, opóźniłby dojazd do miejsca zdarzenia o około 0,9 sekundy, co pozwoliłoby przejechać kierującej volkswagenem polo o dalsze około sześć metrów. Wtedy samochód osobowy zdążyłby przejechać przez skrzyżowanie – zaznacza.
Podkreśla, że do tego wypadku przyczynili się obydwaj kierowcy.
Adwokat Marcin Chodkowski, obrońca oskarżonego twierdzi, że nie jest to wyrok jakiego spodziewałby się jego klient, dlatego nie wyklucza apelacji. W mowach końcowych wnosili o uniewinnienie.
– Na dzisiejszym posiedzeniu nie poznaliśmy stanowiska sądu, dlaczego chociażby nie znalazł podstaw do tego, aby wymierzyć karę z warunkowym zawieszeniem jej wykonania – mówi.
Apelacji nie wyklucza także druga strona. Prokurator Dominik Kopeć z Prokuratury Rejonowej Kielce-Zachód stwierdził, że w pełni zgada się z orzeczeniem sądu, co do winy oskarżonego.
– Co do kwestii kary, to zapoznamy się z pisemnym uzasadnieniem wyroku i rozważymy ewentualne złożenie apelacji. Żądaliśmy czterech lat pozbawienia wolności za ten tragiczny wypadek, a sąd wymierzył rok. Chcemy poznać szczegółowe, pisemne motywy jakimi kierował się sąd – przypomina.
Wyrok jest nieprawomocny.