W Kielcach uczczono 77. rocznicę udanego zamachu na Franza Wittka, szefa kieleckiej siatki agentów Gestapo. Wydarzenie miało miejsce 15 czerwca 1944 roku.
Jak powiedział Krzysztof Słoń, senator Prawa i Sprawiedliwości, wspomnienie wydarzeń, które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu na rogu ulic Paderewskiego i Solnej w Kielcach daje powód do refleksji i zadumy. A także wzbudza empatię wobec ludzi ryzykujących wtedy swoje życie.
– Ci młodzi ludzie, mimo że prowadzili straceńczą walkę, jednak zachowali honor. Byli to Polacy, którzy dbali o Polskę tak, jak im na to pozwalały czasy, w których żyli. Ci, którzy dokonali zamachu w tym miejscu 15 czerwca byli świadomi, że wykonują ten wyrok w imieniu polskiego państwa podziemnego – powiedział.
Senator zaznaczył także, że praktykowane od wielu lat spotkania pod pomnikiem są symbolem wyjątkowej ciągłości dziejów państwa polskiego oraz kolejnych pokoleń Polaków.
– Spotykając się w tym miejscu nie wspominamy zdrajcy i konfidenta, Franza Wittka. Wspominamy bohaterów, młodych ludzi, którzy z narażeniem życia nie pozwolili, by dłużej pluto Polakom w twarz. By nasi rodacy byli dalej wydawani na śmierć – dodał Krzysztof Słoń.
Rafał Nowak, wicewojewoda świętokrzyski, zaznaczył, że likwidacja Franza Wittka, mimo że okupiona ofiarami akcji odwetowej okupanta, przyniosła wymierny skutek.
– Zabicie tak niebezpiecznego agenta gestapo ocaliło wielu niewinnych ludzi. Okupant w odwecie aresztował ponad 200 mieszkańców Kielc i regionu. Większość zatrzymanych niestety została rozstrzelana. Mimo to, warto mieć na uwadze, że Franz Wittek w momencie wykonywania wyroku miał już na sumieniu życie kilku tysięcy ludzi. Jego likwidacja przyczyniała się do ocalenia wielu istnień – podkreślił.
Zanim Franz Wittek został ostatecznie zlikwidowany, partyzanci podejmowali kilkanaście prób zakończonych fiaskiem. Wielokrotnie postrzelony Wittek wychodził z opresji żywy. Ostatecznie wyrok wykonano na ul. Solnej. Podczas trzynastej próby, 15 czerwca 1944 roku, szef siatki agentów Gestapo został zlikwidowany w Kielcach przez grupę żołnierzy Armii Krajowej pod dowództwem podporucznika Kazimierza Smolaka „Nurka”.
W walkach z Niemcami, które wywiązały się po udanym zamachu zginęło w Kielcach dwóch żołnierzy Armii Krajowej i trzech z Narodowych Sił Zbrojnych, zajmujących się ewakuacją rannego „Nurka”.