Ponad tysiąc osób wzięło udział w pikiecie protestacyjnej w starachowickim MAN-ie. Napięta sytuacja w zakładzie trwa od kilku miesięcy. Związkowcy i władze nie doszły do porozumienia w sprawie podwyżek płac.
Jak informuje przewodniczący zakładowej Solidarności Jan Seweryn negocjacje toczyły się głownie poprzez wymianę pism lub rozmowy on-line.
– Dziś jesteśmy gotowi na wiele ustępstw, ale zarząd chce rozmawiać tylko na swoich warunkach. Domagamy się 200 zł podwyżki płacy podstawowej z wyrównaniem od stycznia oraz włączenia do wynagrodzenia zasadniczego premii miesięcznej. Zrezygnowaliśmy już z postulatu podwyżek o stopień inflacji, co dawałoby kolejne około 150 zł dla każdego pracownika – wymienia Jan Seweryn. Tymczasem firma proponuje podwyżkę o 200 zł, ale od lipca oraz podpisanie zgody na czas elastyczny w 2022 roku.
W piątek w pikiecie, która przeszła od parkingu przed budynek główny zakładu, związkowcom ze Starachowic towarzyszyli przedstawiciele innych organizacji pracowniczych w regionie. Byli m.in. działacze z huty Ostrowiec i Solidarności Nauczycielskiej. Z kilku zakładów w Polsce przyszły listy poparcia dla akcji w MAN-ie. Pisma przysłali związkowcy z Niepołomic, gdzie MAN produkuje ciężarówki, ale także Poznania, tu także mieści się zakład tej firmy, ale także związkowcy ze Scanii w Słupsku, czy Sitechu w Polkowicach.
– To nie są wygórowane żądania – podkreślał przewodniczący regionu świętokrzyskiego NSZZ Solidarność Waldemar Bartosz.
– MAN jest częścią dużego, ponadnarodowego koncernu, postawa obecnych władz to zaprzeczenie obowiązujących w takich firmach standardów. Podwyżka o 200 zł to minimum oczekiwań pracowniczych. Dodam, że związki zawodowe działające w Polsce są w ogólnonarodowej centrali związkowej ze związkami DGB, działającymi w Niemczech. Powiadomimy ich o sytuacji w Starachowicach, bo sprawa tutejszego zakładu wykracza ponad sytuację wewnętrzną firmy.
Jan Seweryn zapowiada nasilenie protestu, na kolejne kroki trzeba będzie poczekać do przyszłego tygodnia.