Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie powiązania wypłaty unijnych pieniędzy z oceną praworządności krajów członkowskich. Według Piotra Wawrzyka, wiceministra spraw zagranicznych – decyzja europarlamentu nie jest zagrożeniem dla środków jakie ma otrzymać Polska.
Świętokrzyski parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości zaznacza, że na ewentualne wszczęcie postępowania w sprawie praworządności musiałaby wyrazić zgodę Polska lub jakikolwiek inny kraj, którego miałoby dotyczyć.
– To raczej wyraz frustracji pewnej grupy posłów, ponieważ Parlament Europejski w tym zakresie nie ma nic do powiedzenia, a posłowie chcą pokazać, że coś znaczą, dlatego przyjmują rezolucję. Tyle tylko, że takie rezolucje nie mają mocy wiążącej dla Komisji Europejskiej i państw członkowskich. W tym konkretnym przypadku rezolucja dotyczy kwestii, które nie leżą w kompetencjach PE, w związku z tym dla Polski to nie ma żadnego znaczenia – wyjaśnia.
Piotr Wawrzyk odnosząc się do zachowania polityków Koalicji Obywatelskiej, którzy cieszą się z rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski stwierdził, że intencją przedstawicieli polskiej opozycji w Unii jest działanie określane jako „ulica i zagranica”.
– Domagając się odebrania Polsce unijnych pieniędzy, politycy Koalicji Obywatelskiej domagają się odebrania pieniędzy swoim wyborcom, swojemu elektoratowi. To bardzo przykre i musi być z pewnością powodem frustracji wśród wyborców KO – ocenia.
Wiceminister spraw zagranicznych zaznacza jednak, że przyjęta dziś rezolucja w żadnym wypadku nie zagraża ani nie blokuje przed ewentualnym pozyskaniem przez Polskę funduszy unijnych, które w nowej perspektywie wraz z funduszem odbudowy mają wynieść łącznie około 770 mld złotych.
Wśród polskich europosłów rezolucję Parlamentu Europejskiego poparli przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Wiosny, przeciwni byli reprezentanci Prawa i Sprawiedliwości.