W gminie Zawadzkie od lipca wchodzą w życie nowe zasady i stawki opłat za korzystanie z gminnych lokali mieszkalnych i budynków gospodarczych. Lokatorzy alarmują, że podwyżka jest „zbójecka”, bo opłaty wzrosły o ponad 100%, a gmina chce, żeby płacili np. za latrynę na podwórku. Urzędnicy odpowiadają, że stawki nie były zmieniane od lat i były jednymi z najniższych w regionie, poza tym – jak dodają – sporo lokatorów nie płaci regularnie czynszu, a zadłużenie wobec gminy wynosi ponad milion złotych.
– Nasza sytuacja jest okropna. Każdy się zastanawia, czy będzie miał za co żyć, jak zapłaci za mieszkanie – mówią Julia Krasuska, Halina Juraszek i Magdalena Mietelska.
– Pan burmistrz podniósł o ponad 100 proc. czynsze ludziom, których na prawdę na to nie stać – mówi Julia Krasuska.
– 228 zł płaciłam na miesiąc za 43 metry. W chwili obecnej będę płaciła 509 zł – mówi Halina Juraszek.
– Mam pokój z kuchnią, zimna woda i ubikacja na dworze. Teraz za ten wychodek muszę płacić 20 zł na miesiąc. Wcześniej tej opłaty nie było, teraz jest dopiero w tych podwyżkach – mówi Magdalena Mietelska.
Według nowych zasad nie tylko wyższa jest stawka za metr mieszkania, ale lokatorzy muszą też płacić za korzystanie z szop, garaży i innych pomieszczeń gospodarczych, które wcześniej nie były ewidencjonowane.
– Od lat nie było podwyżki czynszów, wszystkie ceny idą w górę, więc to było nieuniknione – mówi Mariusz Stachowski, burmistrz Zawadzkiego. – Podwyżka jest dość duża i nie ma tutaj co ukrywać, z tym że wynika ona z konkretnych wyliczeń. Wiemy ile to jest metrów, jakie koszty po stronie gminy muszą być planowane i to dzieląc wychodzi stawka dużo wyższa niż ta, która jest obecnie. Zastosowaliśmy stawkę troszkę mniejszą, ale wiemy, że ona i tak jest dużym obciążeniem dla mieszkańców.
Jednocześnie burmistrz deklaruje, że po rozmowach z mieszkańcami rozpoczął prace nad weryfikacją nowego sposobu naliczania opłat, ale jak podkreśla, powrotu do starych stawek nie będzie.