Odwiedzamy miejsce, gdzie polegli czterej partyzanci AK. Historia, jak wiele innych, ale o tej nie można dowiedzieć się z pamiątkowej tablicy czy pomnika bo takich nie ma.
Jak doszło do śmierci żołnierzy? Maszerujący niemiecki oddział został zaatakowany przez partyzantów. Za miejsce obrony okupanci wybrali sobie leżącą opodal gajówkę. To okoliczności występujące dosyć rzadko w historii, a do tego trzeba przyznać, że obrona Niemców była skuteczna.
Historia tego miejsca zaczęła się jesienią 1943 roku, gdy oddział partyzanci Mieczysława Tarchalskiego ps. „Marcin” zaczął kwaterować niedaleko od wsi Gródek. Znajduje się ona w nadpilickich lasach niedaleko Koniecpola, ale w tamtych czasach miejscowość leżała w powiecie włoszczowskim.
Oparciem dla oddziału partyzanckiego AK była wioska i znajdująca się niedaleko gajówka.
– Dziś nie ma śladu po gajówce – mówi Zbigniew Matyśkiewicz, nadleśniczy Nadleśnictwa Koniecpol.
– W porównaniu z czasami sprzed lat zmienia się bowiem sposób zarządzania ludźmi i sama gospodarka leśna – dodaje.
Nie wiemy, kiedy gajówka została zniszczona. Czy stało się to podczas walki, gdy bronili się w niej Niemcy, czy nastąpiło to później? Na miejscu nie ma też śladu upamiętnienia walki, podczas której poległo czterech żołnierzy Armii Krajowej.
– Może to radiowe słuchowisko będzie takim zarzewiem i jakoś upamiętnimy miejsce walki? – zastanawia się nadleśniczy.
W walce o gajówkę polegli: kpr. Józef Bąk „Noe”, st. strz. Mieczysław Kopeć „Dorczyn”, st. strz. Marian Kocemba „Szary”, strz. Józef Dąbrowski „Sokół”. Ich nazwiska są upamiętnione na kilku innych tablicach, ale nie można się z nich dowiedzieć, gdzie i jak zginęli.
Całą historie przedstawia Radio Kielce w kolejnym słuchowisku z cyklu: Obrazy Wojennych Zdarzeń