„Szkoła dzwonkiem dzieci woła: do mnie! Do mnie! Do tablicy! Tu się czyta, tu się liczy!”- tak zaczyna się książka zatytułowana „Szkoła”. Wyszła spod pióra Zbigniewa Koniusza, wojewody świętokrzyskiego.
Publikacja jest adresowana do uczniów szkoły podstawowej, zarówno tych młodszych, jak i starszych. Jak wyjaśnia autor, w zabawny sposób przedstawione są w niej dzieci, które chcą się uczyć, poznawać świat.
– Nie chcę zdradzać szczegółów, ale większość przedmiotów, z którymi dzieci w szkole podstawowej mają kontakt, wśród nich na pewno język polski, matematyka, chemia i fizyka, jest w taki rymowany sposób opisane, a przepięknie zilustrowane przez panią Monikę Giełżecką- wyjaśnia.
„Liter rzędy w zdania spięte opowiedzą dzieje piękne”
Całość ma wierszowaną, rymowaną formę. Szybko się czyta, a przy okazji zapada w pamięć. Zresztą Zbigniew Koniusz wykorzystał także swoje doświadczenia ze szkolnych lat.
-„Glin jak żywy w kolbie pływa, choć to metal, a nie ryba”- to reminiscencja z czasów, kiedy sam byłem w szkole podstawowej. Wówczas moja pani od chemii pokazała nam doświadczenie, w którym wrzuciła kawałek metalu do wody. Myśleliśmy, że metal powinien utonąć, a jednak stało się inaczej – wspomina.
Swoje szkolne czasy wojewoda wspomina z sentymentem, ale otwarcie przyznaje, że nie był w grupie uczniów z najwyższymi ocenami.
– Nie należałem do grona ze ścisłej czołówki. Natomiast zawsze moim konikiem była biologia czy przyroda, a w szkole średniej najbardziej nie lubiłem języka niemieckiego – zdradza Zbigniew Koniusz.
Zauważa, że trudy szkolnej rzeczywistości, jakiej on musiał stawić czoła, nijak się mają do wyzwań dnia codziennego, jakie współczesnym uczniom przyniosła pandemia. To skłoniło go do skończenia utworu, który powstawał już od pewnego czasu.
– Te doświadczenia dzieci, związane ze szkołą, to nagłe oddalenie od szkoły, zdalna nauka, sprawiły, że skończyłem pisać tę rymowaną formę. Liczę na to, że ta książeczka będzie pomocą w powrocie do szkoły. Mam nadzieję, że uświadomi naszym milusińskim, że szkoła to fajna rzecz – mówi.
„Nie trać czasu na grymasy, pakuj książki i frykasy”
Współczesne bolączki dzieci Zbigniew Koniusz zna z własnego podwórka, jako rodzic.
– Jestem tatą czworga dzieci, z czego dwoje to już dorośli faceci, ale dwoje to przecudnej urody dziewczynki, 14-latki, uczennice siódmej klasy szkoły podstawowej. Były jednymi z tych, które „entuzjastycznie” wróciły do szkoły – żartuje i dodaje:
– Na pewno znów mi powiedzą, że je wkopałem, ale wiem, że dzieci podświadomie w jakimś stopniu tęskniły za szkołą, za koleżankami i kolegami, za paniami nauczycielkami. To szkoła buduje relacje. Wiadomo, że na lekcji w szkole pani wymaga więcej niż w systemie online, ale bez szkoły, bez towarzystwa innych dzieci, bez tych bezpośrednich kontaktów życie byłoby niepełne – podkreśla.
Wydanie książki zbiegło się w czasie z powrotem uczniów do szkół i z Dniem Dziecka. I właśnie 1 czerwca książka ujrzy światło dzienne.
– Druk jest rozpoczęty. Z przyjemnością te książki przekażemy dzieciom – mówi autor.
To nie są pierwsze próby pisarskie wojewody świętokrzyskiego. Niektóre wiersze o poważnej tematyce były już drukowane. Natomiast jako autor książki dla dzieci debiutuje. Treść jest krótka, zabawna, wierszowana, znakomicie komponuje się z ilustracjami, które stworzyła znakomita ilustratorka, Monika Giełżecka.
Publikacja ukaże się nakładem Wydawnictwa Jedność.