W czwartek na Bałtyku na wysokości Ustronia Morskiego został zauważony dryfujący duński kuter rybacki. Miał włączony silnik, ale nikogo nie było na jego pokładzie. Trwają poszukiwania osoby zaginionej.
Informacje o odnalezionej duńskiej jednostce rybackiej R 252 Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa otrzymała od patrolu straży granicznej kilka minut przed godz. 10.00.
– Kuter dryfował w okolicy Sianożęt. Ratownicy przeszukali jednostkę. Znaleźli telefon komórkowy i paczkę papierosów. Kuter miał włączony silnik. Jak się okazało, był ustawiony w trybie autopilota i dryfował aż do momentu, w którym osiadł na mieliźnie – powiedział Polskiemu Radiu Koszalin rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni Rafał Goeck.
Rafał Goeck poinformował, że została wszczęta akcja poszukiwawcza na morzu:
– Naszym inspektorom z Gdyni we współpracy z duńską administracją morską udało się ustalić, że na pokładzie kutra znajdowała się tylko jedna osoba. W akcji poszukiwawczej na Bałtyku uczestniczą śmigłowiec ratownicy Marynarki Wojennej, jednostki Morskiego Oddziału Straży Granicznej i SAR-u – statek ratowniczy „Szkwał” oraz Brzegowa Stacja Ratownicza z Kołobrzegu.
Kuter został ściągnięty z mielizny i odholowany do portu w Kołobrzegu.
– W Polsce ze względów bezpieczeństwa załogi składają się minimum z dwóch osób. Na duńskich jednostkach rybacy wypływają w morze często sami. Rybak mógł zasłabnąć i po prostu wpaść do wody, a jednostka sama popłynęła. Nawet jeśli miał kamizelkę pneumatyczną, to musiałby użyć liny, aby dostać się na pokład – zastanawiał się Eugeniusz, rybak z wieloletnim stażem z Kołobrzegu.