Zmiana systemu wynagradzania nauczycieli, krótszy i wymagający mniej biurokracji awans zawodowy, to główne tematy negocjacji, które związki zawodowe i samorządy prowadzą z ministrem edukacji i nauki.
Wczoraj odbyła się kolejna tura rozmów. Ryszard Proksa, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność mówi, że do porozumienia z rządem ciągle jest daleko, związki nie zgadzają się na to, by podwyżki były uzależnione od wyższego pensum, czyli godzin dydaktycznych nauczyciela.
Są jednak propozycje, które związkowców cieszą, np. uproszczony awans zawodowy i dodatkowe specjalizacje dla nauczycieli, którzy osiągną najwyższy obecnie stopień – nauczyciela dyplomowanego.
– Ustaliliśmy, że powołamy trzy zespoły – płacowy, do spraw awansu zawodowego i zespół do odbiurokratyzowania edukacji. Zaczną działać od początku czerwca i będą miały miesiąc na przygotowanie propozycji zmian – wyjaśnia Ryszard Proksa.
Jak podkreśla związkowiec, praktycznie wszyscy uczestnicy rozmów zgodzili się z pomysłem Solidarności, żeby powiązać płacę nauczyciela ze średnią pensją krajową. Jeżeli ona miałaby rosnąć, automatycznie zwiększałyby się dochody nauczycieli.
Największą kością niezgody jest nauczycielskie pensum. Minister Przemysław Czarnek chce, by nauczyciele mogli zdecydować się na większą liczbę godzin przy tablicy, dzięki czemu mają dostawać większą pensję. Ryszard Proksa uważa, że rządowa propozycja w tej formie jest nie do przyjęcia.
– Uważamy, że nie ma takiej możliwości. Prawie wszystkie strony, mówię tu też o większości samorządów skrytykowały te dodatkowe godziny. Myślę, że minister odstąpi od pomysłu zróżnicowania pensum – mówi przewodniczący oświatowej Solidarności.
Jak podkreśla Ryszard Proksa, jeżeli chcemy, by do polskich szkół przychodzili młodzi i zdolni nauczyciele pensje muszą być wyższe.
– Lepsze wynagrodzenie to również wzrost prestiżu tego zawodu, co będzie argumentem dla najzdolniejszych studentów kierunków nauczycielskich, by w przyszłości pracować w szkole – tłumaczy.