Sezon na wypalanie suchych traw praktycznie dobiegł już końca. Mimo wielu apeli proceder powtarza się z roku na rok. Tylko tej wiosny gorliccy strażacy wyjeżdżali to tego typu zdarzeń blisko 60 razy. Spłonęło ponad 15 hektarów łąk i nieużytków rolnych. Jednak nie wszędzie jest tak samo. W gminie Moszczenica takie zjawisko, jak pozimowe wypalanie suchych traw, nie istnieje już od dwóch lat.
– Są dwa główne czynniki takiej sytuacji. Mamy obszary zadbane. Nie ma nieużytków. Dlatego nie ma atmosfery, żeby wypalać chwasty. Druga sprawa to wysoka świadomość społeczeństwa. Nikt już nie wierzy w to, że jak wypalimy to szybciej będzie rosła świeża trawa – tłumaczy Jerzy Wałęga, wójt gminy Moszczenica.
Z drugiej strony najwięcej, bo prawie 20 pożarów suchych traw w regionie gorlickim w tym roku odnotowano na terenie gminy Lipinki.