Templariusze to zakon owiany tajemnicą, niezwykłymi dziejami, legendami i sensacją. W ich dziejach roi się od krwawych historii, sukcesu, upadku, skarbów, lochów i po dziś dzień niewyjaśnionych sekretów. Świętokrzyski epizod „ubogich rycerzy” to również wielka tajemnica.
Gdy zakon powstał jego głównym zadaniem miało być eskortowanie pielgrzymów do Ziemi Świętej. Szybko okazało się, że zajmowali się też innymi rzeczami. Finansowali wojny, prowadzili księgi rachunkowe różnych władców, dokonywali zabójstw politycznych, czy też pomagali zasiąść na tronie królewskim. Bez wątpienia byli wpływowi.
Zajmowali się nimi wybitni pisarze, jak Umberto Ecco, czy nieżyjący już polski autor Zbigniew Nienacki – twórca kultowej powieści „Pan Samochodzik i templariusze”. Zajmowali oni i nadal zajmują uwagę filmowców.
Kim byli
Templariusze to zakon owiany tajemnicą, niezwykłymi dziejami, legendami i sensacją / Fot. Shutterstock
Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, bo tak brzmiała oficjalna nazwa templariuszy, powstał jako jeden z wielu zakonów utworzonych podczas średniowiecznych krucjat. Poprzez przeróżne sploty powiązań z ówczesnymi władcami świeckimi i religijnymi bywał potęgą, ale też budził gorącą nienawiść. Dziś historycy są raczej zgodni, że świetnie rozwijające się niemal przez 200 lat rycerskie stowarzyszenie, mające swoje siedziby niemal w całej Europie, upadło wskutek intrygi króla francuskiego Filipa IV Pięknego. Król, będąc solidnie zadłużony u „ubogich rycerzy”, wymyślił dość powszechny w tamtych czasach sposób na pozbycie się zobowiązań – likwidację wierzyciela. Francuscy templariusze, najsilniejszy odłam zakonu, zostali oskarżeni o najgorsze z możliwych przewinień, począwszy od herezji, a skończywszy na praktykowaniu magii i sodomicznej rozpusty. Większość z nich została zgładzona.
Upadek
Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, bo tak brzmiała oficjalna nazwa templariuszy, powstał jako jeden z wielu zakonów utworzonych podczas średniowiecznych krucjat. Na zdjęciu kadr z serialu „Knightfall”, reż. Douglas MacKinnon, Metin Hüseyin / źródło: materiały prasowe
Już w XIV wieku wieść o upadku potężnego zakonu wywoływała przeróżne domysły i pytania. Oskarżenia procesowe przechodziły z ust do ust i można powiedzieć, że dzieje się tak do dziś. Fabuła wspomnianej powieści Zbigniewa Nienackiego kręci się wokół poszukiwań legendarnego skarbu templariuszy, który miałby być ukryty w ruinach zamku na Pojezierzu Suwalskim. Ukryte bogactwo i tajemnica, wplatanie w dzieje zakonu legend o Świętym Graalu i wiązanie templariuszy z wolnomularstwem, aresztowanie zakonników trzynastego w piątek, to wszystko stanowi niezwykłą pożywkę dla popularnej kultury od wielu, wielu lat.
Pozostawmy jednak wątek popkultury i wróćmy na twardy grunt nauki. W Polsce historycy od lat rozwiązują zagadki dotyczące obecności templariuszy na naszych ziemiach, bo nie wszędzie jest to oczywiste.
Templariusze w Opatowie
Historyk i kronikarz Jan Długosz – pisząc przed wiekami, że na kościele pod wezwaniem św. Marcina w Opatowie widział rzeźby templariuszy – wywołał dyskusję, która nie tylko trwa do dzisiaj, ale nawet przybiera na sile. Na zdjęciu kolegiata św. Marcina w Opatowie / Fot. Robert Felczak – Radio Kielce
Jednym stwierdzeniem – pisząc przed wiekami, że na kościele pod wezwaniem św. Marcina w Opatowie widział rzeźby templariuszy – Jan Długosz wywołał dyskusję, która nie tylko trwa do dzisiaj, ale nawet przybiera na sile.
Jak dotąd wzmianka wybitnego historyka jest jedynym dowodem na ich obecność w Opatowie. Długosz znał miasto bardzo dokładnie i najpewniej z autopsji. W pierwszym tomie „Księgi uposażeń diecezji krakowskiej”, pisząc o tutejszym kościele kolegiackim pod wezwaniem św. Marcina, wspomniał, że widział przy portalu zachodnim, nad obydwoma węgarami, dwie płaskorzeźbione postacie w habitach templariuszy. Poinformował również, że za jego czasów, czyli w trzeciej ćwierci XV wieku, nadgorliwy dziekan kapituły opatowskiej, którym był wówczas Rafał z Brzezia herbu Leliwa, zniszczył te rzeźby.
Pisząc o uposażeniu kolegiaty Długosz stwierdził, że dzieje miejscowości są niejasne do chwili nadania okolicznych dóbr biskupstwu lubuskiemu przez księcia Henryka Brodatego, co nastąpiło ok. 1237 roku i obejmowało Opatów oraz 16 wsi.
Jego zdaniem najbardziej prawdopodobna jest teza, że przy kościele pod wezwaniem św. Marcina znajdował się główny dom zakonu templariuszy w Polsce. Ich obecność zakończył książę Henryk Brodaty, za zgodą księcia Bolesława Wstydliwego, wypędzając Ubogich Rycerzy z Opatowa i czyniąc nadania dla biskupów lubuskich.
Błąd Długosza?
Narracja Jana Długosza może zawierać istotny błąd. Na podstawie czego bowiem nasz wielki historyk zidentyfikował rzeźby jako przedstawienie templariuszy? Na podstawie zbroi i habitów? Zapewne tak, bo to był strój obowiązujący członków zakonów rycerskich. Jeśli jednak wspomniał o templariuszach, musiał kierować się jakąś dodatkową wskazówką. Prawdopodobnie dostrzegł herb zakonu. Czy mógł się pomylić w jego ocenie? Mógł, jeśli będzie się pamiętać o tym, jak wiele zakonów rycerskich powstało w Królestwie Jerozolimskim w XII-XIII w. i jak bardzo podobne do siebie krzyże znajdowały się w ich herbach. Zwłaszcza, gdy chciało się je uwiecznić w formie rzeźbiarskiej.
Historycy powielają Długosza
Według Jana Długosza najbardziej prawdopodobna jest teza, że przy kościele pod wezwaniem św. Marcina w Opatowie (na zdjęciu wnętrza obecnej kolegiaty) znajdował się główny dom zakonu templariuszy w Polsce / Fot. Robert Felczak – Radio Kielce
Mimo tego istotnego zastrzeżenia wątek Długoszowy podejmowany był bardzo intensywnie od XIX wieku, odkąd notuje się wielki wzrost zainteresowania przeszłością kraju. Formułowane wówczas sądy przez dziesięciolecia kształtowały opinię publiczną i obecnie znów często są przywoływane.
I tak, dla przykładu, autorzy „Starożytnej Polski…” w 1844 roku napisali, że templariusze, mający w Opatowie bogato uposażony klasztor zostali tu sprowadzeni w 1154 roku przez księcia sandomierskiego Henryka, syna Bolesława Krzywoustego.
W „Opisie Królestwa Polskiego…”, z 1854 roku, powtórzono tę informację, z dodatkiem, że mnisi otrzymali w darze od księcia Opatów z przyległymi włościami, a ponadto Henryk wybudował im tutaj świątynię i wspaniały klasztor.
Jakby tego było mało „Dziennik Powszechny”, w 1863 roku (korzystając zapewne z tezy sformułowanej przez Marcina Bielskiego już w 1597 roku) wprowadził postać Piotra Duńczyka, który miał być właścicielem Opatowa po benedyktynach, a przed templariuszami.
Do twierdzeń tych odwoływano się, np., w „Przewodniku po Królestwie Polskim” z 1914 roku, publikacji „Miasta i miasteczka w powiecie opatowskim” z 1925 roku oraz przy pracy „Polska w krajobrazie i zabytkach” z 1929 roku, gdzie w podpisie do fotografii stwierdzono jednoznacznie: „Opatów. Kolegiata, dawniej kościół klasztorny Templariuszy”.
Twierdzenia te wspierały koncepcje wybitnych historyków, którzy na początku XX wieku (Władysław Abraham czy Tadeusz Wojciechowski) ostrożnie opowiadali się za obecnością templariuszy w Opatowie.
Współczesne dowody na obecność zakonu
Głównym zadaniem templariuszy miało być eskortowanie pielgrzymów do Ziemi Świętej. Zajmowali się jednak też innymi rzeczami – finansowali wojny, prowadzili księgi rachunkowe różnych władców, dokonywali zabójstw politycznych, czy też pomagali zasiąść na tronie królewskim. Bez wątpienia byli wpływowi. Na zdjęciu kadr z serialu „Knightfall”, reż. Douglas MacKinnon, Metin Hüseyin / źródło: materiały prasowe
W publikacji z 2003 roku pt. „Tajemnice polskich templariuszy” podano, że, na podstawie zachowanych dokumentów, można potwierdzić istnienie w Opatowie komandorii templariuszy.
Podczas konferencji naukowej w Opatowie w 2008 roku zwracano uwagę, że Rycerze Świątyni mogli pojawić się w tym mieście ok. 1257 roku i przebywali tutaj do końca istnienia zakonu. Podkreślano wówczas, że herb opatowski odbiega od typowych herbów miejskich. Nie jest wzorowany na najstarszej pieczęci (z widokiem kolegiaty), ale na pieczęci ławy miejskiej. Tu przedstawiony obiekt przypomina literę T i może symbolizować pierwszą literę nazwy zakonu templariuszy, albo pochodzić od słowa Templum – świątynia.
Przywołuje się też opinie historyków, np. Pawła Stróżyka i niedawno zmarłego Jerzego Hauzińskiego, że figury na kościele pod wezwaniem św. Marcina przedstawiały księcia Henryka Sandomierskiego i słynnego księcia Jaksę. W związku z tym templariusze mogli pojawić się w Opatowie przed 1176 rokiem. Wtedy to Jaksa, jako fundator kolegiaty, przypominającej architekturę budowli w stylu saskim, działał przy wsparciu domu macierzystego zakonu położonego na pograniczu słowiańsko-niemieckim.
W dyskusjach przywołuje się również pierwszą wzmiankę o Opatowie, czyli dokument z 1189 roku, dotyczący pobytu księcia Kazimierza Sprawiedliwego, do którego udał się Miłowan, opat klasztoru na Łysej Górze. W gronie osób świeckich jeden z podpisów złożył na tym akcie Velislaus Jerosolymitanus identyfikowany jako Wojsław (Wielisław) Trojanowic herbu Powała, zwany Jerozolimskim. Jest on wobec tego często traktowany jako pierwszy polski templariusz, a nawet przełożony komandorii w Opatowie.
Inni historycy, np. Maria Starnawska, odrzucają te przypuszczenia twierdząc, że jeśli templariusze działali w Opatowie, to nie wcześniej niż w XIII wieku, kiedy to mogli być sprowadzeni przez biskupów lubuskich z zadaniem obrony nowo uzyskanych nabytków. Należałoby jednak wówczas odrzucić hipotezę o posągach na kościele, który powstał znacznie wcześniej.
Według innych źródeł templariusze przybyli do Opatowa w 1155 roku wraz z wracającym z krucjaty do Ziemi Świętej księciem Henrykiem Sandomierskim.
Próbuje się także rozszerzać obecność templariuszy sugerując, że musiał do nich należeć kościół w pobliskim Ptkanowie, bo przecież inaczej nie miałoby sensu, aby miał on charakter obronny.
Czy obronny charakter kościoła Świętego Idziego w Ptkanowie może być dowodem, że należał on do templariuszy? / Fot. opatow.travel
Na wieki tajemnica
Tymczasem nieznane początki Opatowa stały się podstawą różnych dywagacji historycznych, w których templariusze nie zawsze odgrywają pierwszą rolę. Feliks Kopera (1927 r.) twierdził, że powstanie kościoła pod wezwaniem św. Marcina łączy się z osadzeniem kanoników regularnych, zaś typ budowli jest pokrewny niemieckim kościołom klasztorów reformowanych.
I właśnie cechy stylistyczne, zdaniem wielu historyków, a przede wszystkim historyków sztuki, powinny odgrywać decydującą rolę w odrzuceniu wątku templariuszy. Pod koniec XIX wieku Władysław Łuszczkiewicz stwierdził, że wbrew sugestiom źródeł historycznych co do istnienia klasztoru, kościół pod wezwaniem św. Marcina pełnił zawsze funkcję kościoła kolegiackiego. W 1946 roku Zygmunt i Maria Wojciechowscy podali, iż fundatorami kolegiaty są biskup płocki Aleksander i biskup wrocławski Walter. Ich tezę rozwinął, w 1953 roku, Zygmunt Świechowski: kościół był od początku kolegiacki, powiązany z tendencjami reformistycznymi kleru świeckiego i ruchem budowlanym, zainicjowanym przez biskupa płockiego Aleksandra i biskupa wrocławskiego Waltera. W 1958 roku Gerard Labuda uznał, że kościół ufundował Henryk Sandomierski z przeznaczeniem na kolegiatę lub katedrę dla biskupstwa tworzonego w ramach księstwa sandomierskiego. Rozważania te, w 2006 roku, podsumował Leszek Polanowski: kościół od początku istnienia był kolegiatą, gdyż brak tu zabudowań klasztornych, a sama architektura kościoła z budowlami klasztornymi nie ma nic wspólnego.
Podczas konferencji naukowej w Opatowie w 2008 roku zwracano uwagę, że Rycerze Świątyni mogli pojawić się w tym mieście ok. 1257 roku i przebywali tutaj do końca istnienia zakonu. Na zdjęciu Kolegiata św. Marcina w Opatowie / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Grobowce w podziemiach
Nowością jest legenda – nie wiadomo w oparciu o jakie źródło – jakoby w podziemiach kolegiaty opatowskiej znajdowały się zabalsamowane ciała templariuszy oraz ich grobowce.
Z punktu widzenia promocji Opatowa i regionu świętokrzyskiego mimo wszystko należy się cieszyć, że dyskusja o templariuszach opatowskich nie tylko nie ustaje, ale nawet przybiera na sile. Martwić może jedynie mało naukowy charakter wielu podnoszonych argumentów. Któż jednak może z całą pewnością stwierdzić, na jakim gruncie i czy kiedykolwiek będzie możliwe ostateczne rozstrzygnięcie tej tajemnicy?