– Skrócenie czasu pomiędzy podaniem pierwszej a drugiej dawki szczepionki nie wpłynie na efektywność jej działania – zapewnił na naszej antenie Jerzy Staszczyk, pełnomocnik ds. realizacji programu szczepień, a zarazem wojewódzki konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Jak już informowaliśmy, szczepienia przeciw COVID-19 w Polsce przyspieszają.
Do tej pory zaaplikowano już 10 mln dawek, blisko 3,5 mln Polaków jest w pełni zaszczepionych. Teraz rząd planuje kolejną zmianę w Narodowym Programie Szczepień.
Polacy mają dostać szybciej preparat Pfizera i Moderny – z obecnych 6 tygodni – teraz po 3 tygodniach. Zmiana dotknie także szczepionki AstraZeneca – zgodnie z obecnymi zasadami na drugą dawkę szwedzko-brytyjskiego koncernu trzeba czekać do 12 tygodni. Rząd chce skrócić ten czas o połowę.
Jerzy Staszczyk zaznaczył, że takie zmiany są w pełni bezpieczne dla wszystkich przyjmujących zastrzyki uodparniające.
– Szczepionkę Pfizera powinno się podawać już po 21 dniach, tak samo, jak szczepionkę AstraZeneca po 6 tygodniach, a nie po 12 tygodniach, Modernę już po 28 dniach, a nie po 6 tygodniach. Na początku realizacji Narodowego Programu Szczepień te przerwy były dłuższe, aby jak największa liczba osób w momencie deficytu zastrzyków uodparniających mogła dostać pierwszą dawkę – tłumaczy gość Radia Kielce.
Jak dodał, teraz, kiedy szczepionek jest więcej, należy dążyć do tego, aby jak najwięcej osób dostało drugą dawkę, co umożliwi osiągnięcie dużo wyższej odporności na zachorowanie.
Gość Radia Kielce pytany, czy szczepionki obecnie dostępnych firm są skuteczne także w przypadku brazylijskiej i indyjskiej odmiany koronawirusa powiedział, że nie ma żadnych informacji, aby tak nie było.
Obecnie Rada Ministrów czeka na rekomendację Rady Medycznej przy premierze oraz na potwierdzenia dostaw u producentów szczepionek.
To nie jedyna zmiana, która szykuje się od przyszłego tygodnia. Rada Medyczna przy premierze ma wydać rekomendację ws. szczepień nastolatków. Narodowym Programem Szczepień mają zostać osoby w wieku 16-18 lat.