Nazywane są latającymi szczurami i oskarża się je o zanieczyszczanie balkonów oraz przenoszenie chorób. Mowa o miejskich gołębiach. Niestety zwierzęta często zwalczane są w bardzo brutalny sposób. Ostatnio na kolce, które położono, by te ptaki nie mogły wylądować na parapecie, nabiła się pustułka.
Anna Tłuszcz, prezes Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej przyznaje, że na terenie osiedla gołębie bywają problemem. Ale skarg na brudzące ptaki nie ma zbyt wielu.
– W ciągu zeszłego roku dotarły do mnie trzy informacje od osób, które się skarżyły. Od kierowników czterech administracji wiem, że rocznie mają od czterech do sześciu skarg od osób, którym przeszkadzają sąsiedzi karmiący gołębie – mówi Anna Tłuszcz.
Jak dodaje, spółdzielnia nie ma możliwości zakazania dokarmiania ptaków. Może tylko o to apelować i tak właśnie robi. Na niektórych budynkach spółdzielnia zamontowała też siatki, żeby gołębie nie mogły gniazdować we wnękach.
– Ale nie można zamontować siatek wszystkim mieszkańcom. Raz, że nie mogę wykorzystać na taki cel spółdzielczych pieniędzy, bo pozostali lokatorzy się na to nie zgodzą. Poza tym wiele osób nie chce mieć siatek na balkonach – tłumaczy Anna Tłuszcz.
Doktor Jarosław Sułek, ornitolog i Powiatowy Lekarz Weterynarii w Kielcach mówi, że siatki zabezpieczające to dość dobre rozwiązanie problemu brudzących gołębi, ale mogą się one okazać niebezpieczne dla mniejszych gatunków ptaków. Doktor Sułek apeluje też o niestosowanie brutalnych metod odstraszania gołębi.
– Bardzo niehumanitarne jest na przykład zakładanie drutów na parapetach, co widać na wielu budynkach w Polsce. Zdarza się, że ptak się na te druty nabija i zdycha w męczarniach. Liczba miejskich gołębi się zwiększa, bowiem są one dokarmiane w okresie, kiedy nie powinny – tłumaczy ornitolog.
Odstraszyć gołębie mogą zawieszone na balkonie płyty DVD. Czasem działają też nagrania głosów drapieżnych ptaków.