Górnictwo nie kojarzy się z naszym regionem, ale jak się okazuje całkiem niedawno na północy świętokrzyskiego działały kopalnie. W okolicy Starachowic już cystersi z Wąchocka i benedyktyni ze Świętego Krzyża pozyskiwali rudy żelaza, które później przetapiali w kuźnicach.
Kopalnie działały w okolicach Starachowic do 1970 roku. Rudę żelaza wydobywano w głównie kopalniach odkrywkowych, która później była przetapiana w Wielkim Piecu.
– Rudy żelaza są w naszych okolicach bardzo bogate, ale sposób ich wydobycia, zwłaszcza w wiekach poprzednich, znacznie różnił się od współczesnego wyobrażenia o kopalniach. Były to doły rudne, eksploatowane do głębokości kilku metrów, a po wyczerpaniu złoża porzucane. Przez lata w dołach czy warpiach górnicy pracowali więc może nie tyle pod ziemią, co na ziemi – opowiada dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki Paweł Kołodziejski.
W XIX wieku powstały kopalnie szybowe, ale głównym sposobem pozyskiwania rudy żelaza była metoda odkrywkowa.
Do dziś ślady tej części historii miasta zachowały się w nazwach ulic, takich jak Kopalniana, Gliniana czy Sztolnia. Przy wejściu do parku miejskiego ustawiona jest też figurka świętej Barbary, patronki górników.
Historię górniczą miasta potwierdza też herb Starachowic – to dwa górnicze młoty: perlik i żelazko. Całość, opracowaną naukowo, można poznać w Muzeum Przyrody i Techniki na wystawie stałej „Nim zamknięto ostatni szyb”.