Chłodna i deszczowa wiosna szkodzi hodowcom pszczół w naszym województwie. Nie pomogła również pierwsza od wielu lat taka długa i śnieżna zima.
Kazimierz Rej, prezes Świętokrzyskiego Związku Pszczelarzy wyjaśnia, że dla samych pszczół przetrwanie zimy nie jest problemem, ale aura mogła zaskoczyć pszczelarzy.
– Pszczoły mają w genach zapisane zdolności przetrwania, natomiast pszczelarz może popełnić szereg błędów. Ostatnie lata nauczyły nas tego, że zabezpieczając pokarm dla pszczół na zimę, nie spodziewamy się aż tak znaczących zmian pogodowych, jakie mogliśmy zaobserwować w czasie ostatnich miesięcy. Być może gros pszczelarzy przez to, że ostatnie zimy były łagodniejsze, dało zbyt mało pokarmu – wyjaśnia.
Prezes Świętokrzyskiego Związku Pszczelarzy mówi, że co roku część pszczół ginie. Jednak w niektórych pasiekach tegoroczne straty zapowiadają się na wyjątkowo duże.
– Osypywanie się pszczół, to jest proces, który zawsze ma miejsce i w skali roku notujemy standardowo straty pszczół w granicach do 10 proc. Ten poziom jest do przyjęcia. W tym roku mam sygnały, że w niektórych rejonach straty były o wiele większe niż 10 proc., natomiast są też pasieki, gdzie wygląda to zdecydowanie lepiej – zaznacza hodowca.
Jak dodaje Kazimierz Rej, pełny obraz tego, jak świętokrzyskie pasieki poradziły sobie z zimną wiosną będziemy mieć najwcześniej w maju.
Świętokrzyski Związek Pszczelarski liczy ponad 1,6 tys. osób, którzy hodują ponad 44 tys. pszczelich rodzin.