Jak informuje Bogusław Kmieć, rzecznik Straży Miejskiej, w tym roku funkcjonariusze usunęli już 13 porzuconych pojazdów.
W przypadku kolejnych 13 prowadzone są postępowania. Oznacza to, że strażnicy ustalają, czy auto zostało porzucone, czy też np. jego właściciel wyjechał za granicę i po powrocie zajmie się jego naprawą.
Bogusław Kmieć dodaje, że jeśli uda się ustalić właściciela, wówczas strażnicy namawiają go, aby pojazd naprawił lub samemu go usunął. W tym roku w dziewięciu przypadkach właściciele sami zabrali auto. Zupełnie inaczej sprawa wygląda, kiedy właściciela nie uda się ustalić.
– Wtedy uzyskujemy zgodę od właściciela terenu na odholowanie pojazdu, wzywamy holownik i wrak jest zabierany na lawecie na parking policyjny, gdzie zostaje oddany w depozyt – mówi.
Bogusław Kmieć zaznacza, że za holowanie i postój na parkingu płaci właściciel auta.
– Koszt holowania pojazdu oscyluje wokół 500 zł. Mandat karny sięga kwoty do 500 zł, to już mamy razem ok. tysiąca. Ponadto, za każdy dzień postoju na parkingu jakaś kwota jest naliczana. Po jakimś czasie nieodebrania tego wraku obciążenie może być znaczne – wylicza.
Jeśli po kilku miesiącach nikt nie zgłosi się, żeby odebrać samochód, przechodzi on na własność urzędu miasta. Wówczas podejmowana jest decyzja, czy zostanie zlicytowany, czy zezłomowany.
Informacje o pozostawionych wrakach należy zgłaszać do straży miejskiej.