10 kwietnia 2010 roku zginęło w katastrofie smoleńskiej 96 osób, w tym para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy, a także związany z ziemią świętokrzyską wicepremier Przemysław Gosiewski. Polska delegacja leciała na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Poseł Krzysztof Lipiec prezes świętokrzyskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, podkreśla, że wydarzenia sprzed 11 lat wciąż budzą tragiczne wspomnienia. Jak zaznacza, 10 kwietnia 2010 roku był w Katyniu wraz z delegacją polskich parlamentarzystów, aby wziąć udział w uroczystościach 70. rocznicy mordu polskich oficerów.
– To był wielki wstrząs, wręcz niedowierzanie. Początkowo mieliśmy jeszcze nadzieje, że być może ktoś przeżył katastrofę, niestety bardzo szybko dotarła do nas wiadomość, że wszyscy, którzy lecieli tym samolotem zginęli – dodaje.
Krzysztof Lipiec podkreśla, że niezwykle smutny jest fakt, iż mimo upływu lat wciąż nie są znane wszystkie okoliczności tragedii.
– Największym cieniem kładzie się sytuacja tuż po 10 kwietnia, kiedy polskie władze na czele z prezesem rady ministrów Donaldem Tuskiem oddały prowadzenie śledztwa w ręce rosyjskie. To z góry było skazane na to, że nie dowiemy się prawdy o tragedii smoleńskiej – zaznacza.
Na pokładzie prezydenckiego tupolewa 11 lat temu miał się znaleźć profesor Adam Massalski, ówczesny senator PiS oraz przewodniczący Związku Harcerstwa Polskiego. Jak zaznacza – o tym, że finalnie nie poleciał zadecydował przypadek. Zdaniem profesora, w najnowszej historii Polski katastrofa smoleńska oprócz śmierci papieża Jana Pawła II była drugim momentem, w którym dało się zauważyć niezwykłą jedność i mobilizację narodu.
– Należy tylko ubolewać nad tym, że jako społeczeństwo, jako naród w normalnych warunkach nie potrafimy rozmawiać i komunikować się, a urasta to do niespotykanego problemu wrogości międzyludzkiej, której doświadczyliśmy w niedługim momencie po 10 kwietnia. Myślę, że to wydarzenie jest takim doświadczeniem życiowym, o którym powinniśmy pamiętać. Wszelkie próby bagatelizowania tego lotu, tragedii, która się wówczas zdarzyła są złe, powinniśmy o tym pamiętać i wspólnie to przeżywać – dodaje.
10 kwietnia 2010 roku wspomina także Krzysztof Słoń z Prawa i Sprawiedliwości, który 11 lat temu pełnił funkcję przewodniczącego kieleckiej rady miasta.
– Byłem wówczas w domu, przygotowywałem się do udziału w uroczystościach patriotycznych na cmentarzu na kieleckich Piaskach. Dzień wcześniej o udział w tych uroczystościach poprosił mnie premier Przemysław Gosiewski, który cieszył się, że będzie mógł towarzyszyć prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, aby oddać hołd oficerom pomordowanym w Katyniu – zaznacza.
Senator Krzysztof Słoń podkreśla, że w pierwszych godzinach, po katastrofie wielu kielczan gromadziło się na placu przy kieleckiej katedrze, gdzie oddawano hołd wszystkim ofiarom.
– W ogrójcu katedralnym zawiesiliśmy wówczas m.in. czarno-biały portret prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Przemysława Gosiewskiego. Tam składano wieńce kwiatów i palono znicze. Wówczas łączyliśmy się w modlitwie z całą Polską, z tymi wszystkimi którzy tę katastrofę opłakiwali. Tu w Kielcach mieliśmy symboliczne „krakowskie przedmieście” gdzie jednoczyliśmy się w smutku i modlitwie po katastrofie – dodaje.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło 96 osób. Wśród ofiar byli m.in. prezydent Polski Lech Kaczyński wraz z małżonką, ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i świętokrzyski poseł, wicepremier Przemysław Gosiewski.