Środową porażką 31:34 w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów zespół Łomży Vive zakończył w tym sezonie swoje występy w europejskich pucharach.
Zdaniem wielu obserwatorów dla kielczan tym samym zakończyły się też sportowe emocje w sezonie 2020/2021, bo jak tłumaczą, majowy finał Pucharu Polski z Grupą Azoty Tarnów to już tylko formalność, a w PGNiG Superlidze przewaga nad najgroźniejszym konkurentem Orlenem Wisłą Płock jest tak wysoka, że aż nie do odrobienia przez Nafciarzy.
Z takimi opiniami nie zgadza się Michał Olejniczak. – Ten sezon wcale się dla nas nie kończy. Mamy jeszcze ligę, puchar i niestety musimy się teraz tylko na tym skoncentrować, aby zdobyć to wszystko – nie próbuje kryć rozczarowania kielecki rozgrywający.
Finał Pucharu Polski Łomża Vive – Grupa Azoty Tarnów zaplanowano na 30 maja. W walce o tytuł mistrza Polski kielczanie mają 12 punktów przewagi nad drugim w tabeli Orlenem Wisłą Płock. Ekipie Talanta Duszjebajewa pozostało jeszcze do rozegrania w PGNiG Superlidze siedem meczów, a Nafciarzom dwa więcej – dziewięć. Obydwie drużyny zmierzą się ze sobą w ostatniej kolejce sezonu w pierwszy weekend czerwca. Żeby zespół Xaviera Sabate wyprzedził w ostatecznym rozrachunku Żółto-Biało-Niebieskich musi wygrać wszystkie swoje pojedynki, w tym ten z kielczanami w Hali Legionów różnicą dwunastu lub więcej goli i liczyć, że świętokrzyska drużyna dozna wcześniej jeszcze jednej porażki. Teoretycznie i matematycznie jest to jeszcze możliwe.