Ma lekko słodkawy smak, jest cennym źródłem minerałów, a jego właściwości zdrowotne są wykorzystywane od setek lat. Mowa o soku z brzozy, zwanym też oskołą.
Jak wyjaśnia Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce, początek kwietnia, zwłaszcza przy takich wysokich temperaturach, jakie były w ubiegłym tygodniu, to najlepsza pora na pozyskanie tego płynu.
– To jest bardzo krótki czas, bo mamy tylko 10, czasami 14 dni, gdy brzoza bardzo intensywnie ciągnie soki i w ten sposób powstaje sok brzozowy, który jest niczym innym, jak wodą wzbogaconą w minerały i węglowodany, tworzone przez brzozę we własnym pniu. Sok intensywnie leci do momentu, kiedy na drzewie zaczynają pękać pączki i pojawiają się listki – tłumaczy.
Sok brzozowy jest ubocznym pożytkiem z lasu, szczególnie popularnym w krajach Europy Wschodniej. Także w Polsce cieszy się dużym zainteresowaniem, zwłaszcza ze względu swoją specyfikę. Paweł Kosin zaznacza, że ma on przede wszystkim właściwości antyseptyczne.
– Są w nim zawarte takie związki, minerały, które na przykład łagodzą lub leczą stany zapalne. Jest zdrowy właśnie dzięki zawartości minerałów, których nasz organizm często potrzebuje w śladowych ilościach, ale może nam ich brakować, bo mamy źle zbilansowaną dietę – tłumaczy.
Sok pity regularnie, przez kilka dni, oczyści nasz organizm z sodu i chloru. Korzystnie działa też na nerki i przewody moczowe. Doskonale gasi pragnienie i nawadnia. Lekko słodkawy smak zawdzięcza cukrom, które drzewo też produkuje. Zawartość węglowodanów może sięgać nawet 8 proc.
– Podobnie pozyskuje się sok z klonu. W Kanadzie syrop klonowy to nic innego, jak taka woda pozyskiwana z klonu, tylko poddana różnym zabiegom zagęszczającym – dodaje Paweł Kosin.
Sok brzozowy można pozyskać samodzielnie. Jak informuje leśnik, są przynajmniej dwie metody.
– Najłatwiej jest przyciąć gałązkę brzozy i w jakiś sposób przymocować pojemnik, najlepiej butelkę, żeby do niej z tej gałązki ściekał sok. Przy intensywnej transpiracji wystarczy 1-2 godziny, żeby pozyskać litr soku – tłumaczy.
Druga metoda jest bardziej inwazyjna, ale popularniejsza. Trzeba w pniu brzozy wywiercić mały otwór, na głębokość 1,5-2 centymetrów. W ten otwór wkłada się rurkę, która idealnie będzie do niego pasować, albo rynienkę, po której ta woda będzie skapywać do pojemnika.
Wybierając brzozę ,warto poszukać drzewa, które rośnie w czystym środowisku, z dala od ruchliwej drogi. Paweł Kosin uczula, by było to drzewo rosnące na gruncie prywatnym.
– Takie samodzielne pozyskiwanie soku z brzozy w lasach państwowych, według prawa, nie jest możliwe, ponieważ w pewien sposób uszkadzamy drzewo. Wprawdzie drzewo sobie z tą raną poradzi, ale zapis ustawy o ochronie przyrody jest tutaj czytelny – podkreśla.