– Przez ponad rok odkąd Polska i świat zmagają się z COVID-19 przywykliśmy do życia w warunkach zagrożenia epidemicznego, niejako „oswajając” pandemię – ocenia dr Magdalena Piłat-Borcuch, socjolog Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
W rozmowie z Radiem Kielce ekspert podkreśla, że pandemia jest wydarzeniem, które zmieniło nasze życie.
– Nie mam wątpliwości, że pandemia jest doświadczeniem generacyjnym. Nie ma osoby, której COVID-19 by nie dotknął. Pandemia zmieniła nasze zwyczaje, nawyki, styl życia, relacje społeczne, a także priorytety, jakimi się kierujemy. Jest to widoczne jak na dłoni. Zauważalne są jednak także pozytywne jej skutki. To między innymi płynne przystosowanie się do nauki, pracy zdalnej, czy zmniejszenie zanieczyszczenia środowiska zwłaszcza w okresie pierwszej fali COVID-19 w ubiegłym roku – dodaje.
Zdaniem socjolog, na ocenę faktycznych skutków i konsekwencji społecznych pandemii może być jeszcze za wcześnie.
– Eksperci mówią, że po tym, co wydarzyło się przed rokiem, nie będzie już powrotu do normalności, jaką znaliśmy sprzed okresu COVID-19. Po opanowaniu pandemii czeka nas „nowa normalność”. Już w tym momencie widzimy, jak zmienił się rynek pracy, duże korporacje przeszły w tryb pracy zdalnej, a to rodzi pytania o dalsze wysokie zapotrzebowanie na powierzchnie biurowe, czy kształt rynku nieruchomości w dużych metropoliach – zaznacza.
Magdalena Piłat-Borcuch podkreśla, że to, kiedy koronawirus przestanie być globalnym zagrożeniem, zależy w dużej mierze od nas samych i naszej społecznej odpowiedzialności.
– Jeżeli się nie zaszczepimy, nie będziemy zachowywać się odpowiedzialnie, wówczas nic się nie zmieni. W takim wypadku jesienią najprawdopodobniej będzie nas czekać czwarta fala koronawirusa, kolejny lockdown, zamknięcie szkół, uczelni instytucji i kolejne święta, które będziemy musieli spędzać w odosobnieniu. Wiele zależy od nas, od zbiorowej odpowiedzialności, o którą powinniśmy w dalszym ciągu apelować – zaznacza.
Socjolog UJK twierdzi, że pojawiające się w przestrzeni publicznej teorie spiskowe negujące pandemię wynikają z jednej strony z naszej mentalności, w której pokutuje nieufność wobec systemu wyniesiona z czasów słusznie minionych, a z drugiej – teorie spisowe często trafiają na podatny grunt wśród ludzi młodych, którzy z założenia kontestują rzeczywistość, w której żyją.