– „Przyjacielu po coś przyszedł?” – to pytanie skierowane przez Jezusa do Judasza w Ogrodzie Oliwnym staje się też refleksją nad ludzką przyjaźnią – mówił podczas homilii w katedrze biskup pomocniczy diecezji kieleckiej, Marian Florczyk. Dziś w Kościele katolickim obchodzimy Niedzielę Palmową. Jak powiedział hierarcha, tego dnia świętujemy dwa wydarzenia.
– Pierwsze to uwielbienie Jezusa wyrażone okrzykami „Hosanna Synowi Dawidowemu”. Więc mieliśmy to wyniesienie Chrystusa na najwyższe szczyty uwielbienia ludzkiego, a za chwilę wszystko się zmieniło i Pan Jezus szedł na śmierć. Można powiedzieć, że dzisiaj te nasze uczucia są mieszane, bo jednocześnie chwała Jezusowi, a z drugiej zdrada, samotność Syna Bożego, okrzyki tłumu „ukrzyżuj Go!” i ostatecznie śmierć – zaznaczył.
Biskup Marian Florczyk zwrócił uwagę na zdradę, jakiej Chrystus doświadczył ze strony najbliższych.
– Najbardziej bolą krzywda i zdrada zadane przez przyjaciela. Zwykle człowiek ma więcej wrogów, niż przyjaciół. Przecież przyjaźń zobowiązuje: to wierność, to być z drugim na dobre i złe. Stąd jest ona tak trudna. Niejeden z nas zna smak zdrady przyjaciela. Mówię o tym, żebyśmy zrozumieli Jezusa, jego ból, jego opuszczenie i samotność. Byśmy w Jezusie odnaleźli samych siebie. Byśmy odnaleźli nasze zdrady i przyjaźnie – powiedział.
W rozmowie z Radiem Kielce hierarcha podkreślił, że dziś poczucie męki w osamotnieniu przeżywają osoby walczące z koronawirusem na oddziałach covidowych.
– Moje myśli biegną do szpitali, gdzie ludzie umierają w samotności, w oddaleniu od najbliższych. Nie jest to spowodowane niczyją złą wolą. To wina pandemii, ale dotykamy chyba jak nigdy takiej społecznej samotności, jaką przeżył Jezus – zaznaczył biskup Marian Florczyk.
Niedziela Palmowa została ustanowiona na pamiątkę przybycia Chrystusa do Jerozolimy.