W 15. kolejce rozgrywek 1. ligi piłkarzy ręcznych Wisła Sandomierz pokonała na własnym parkiecie Olimpię Piekary Śląskie 32:29. Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie, a klasą dla siebie byli bramkarze obydwu zespołów.
Wiślacy od początku spotkania grali bardzo dobrze w obronie. Bramkarz miejscowych Daniel Skowron bronił na świetnej skuteczności i to w głównej mierze dzięki jego postawie między słupkami Wisła w 13. minucie prowadziła 7:4. Ale po drugiej stronie w bramce „szalał” mający duże doświadczenie w Superlidze Sebastian Zapora (w poprzednim sezonie grał w Chrobrym Głogów). To głównie dzięki niemu Ślązacy zniwelowali straty i po 30. minutach na tablicy widniał remis 13:13.
Początek drugiej połowy należał do „Olipmijczyków” i w 41. minucie rywalizacji osiągnęli dwubramkową przewagę (było 21:19). Nie zrażeni tym faktem sandomierzanie dość szybko zniwelowali straty, a w końcówce spotkania osiągnęli cztery bramki przewagi (było 31:27).
Gdy w 59. minucie spotkania młody rozgrywający Wisły Mateusz Kabta podwyższył na 32:28 było wiadomo, że gospodarze zdobędą trzy punkty.
Niespodziewane zwycięstwo Wisły, po jej jak na chwilę obecną najlepszym meczu na pierwszoligowych parkietach stało się faktem.
Jak stwierdził rozgrywający zwycięzców, Mateusz Kabata dziś w jego drużynie zafunkcjonowały wszystkie elementy. Była świetna obrona i dzięki temu Sebastian Werstler mógł wykorzystywać kontrataki (ostatecznie zdobył 9 bramek). Ponadto obydwaj bramkarze Wisły Daniel Skowron i później Krzysztof Pęgielski popisywali się świetnymi obronami.
– Oby tak dalej – rozmarzył się Mateusz Kabata.