Związki zawodowe domagają się dwustuzłotowej podwyżki dla pracowników administracji w kieleckich placówkach oświatowych. Obecnie duża część tych osób zarabia najniższą pensję krajową, co zrównuje ich wynagrodzenia z zarobkami pracowników obsługi, czyli na przykład dozorców i sprzątaczek.
W lutym, pracownicy administracji domagali się trzydziestoprocentowego podniesienia podstawy uposażenia, ale Zenon Chaba przewodniczący Ogólnopolskiego Międzybranżowego Związku Zawodowego RAZEM mówi, że z powodu trudnej sytuacji finansowej Kielc, wystąpił z propozycją mniejszej podwyżki.
– Gdyby te 200 złotych cała administracja dostała, to już byłby pewien próg, który zróżnicowałby wynagrodzenie pracowników administracji i pracowników obsługi. Jeżeli sytuacja finansowa miasta się poprawi, to będziemy się domagali większego zróżnicowania – informuje Zenon Chaba.
Marcin Różycki, zastępca prezydenta Kielc twierdzi, że pismo od związku zawodowego RAZEM jeszcze do niego nie dotarło. Nie ukrywa jednak, że nie podoba mu się taki styl prowadzenia negocjacji. Jego zdaniem nie można wszystkich pracowników administracji traktować jednakowo, bowiem część z nich zarabia więcej niż najniższa krajowa.
– Czy wszyscy mają rzeczywiście takie niskie pensje? Myślę, że to wymaga dużo głębszej analizy. Siądźmy do niej, zastanówmy się jak to wygląda i podejdźmy do sprawy racjonalnie. Nie może być tak, że jednego dnia żądanie dotyczy 30 proc. podwyżki dla wszystkich, a jak się nie uda, to pojawia się kwota 200 złotych dla wszystkich, a jutro pewnie z rękawa zostanie wyciągnięte kolejne żądanie. To nie jest taka prosta sprawa – uważa Marcin Różycki.
Obecnie w kieleckich placówkach oświatowych jest 300 etatów pracowników administracyjnych. Rocznie gmina wydaje na ich pensje 15,5 mln zł.
O żądaniach związkowców będziemy rozmawiali dziś w Punktach Widzenia o godzinie 16.30.