Osoby, które dzisiaj i w późniejszych dniach zostaną zaszczepione pierwszą dawką szczepionki przeciw COVID-19 dłużej będą musiały poczekać na drugą dawkę preparatu. Taką decyzję podjął rząd, którego intencją jest, by jak największa grupa osób została zaszczepiona pierwszą dawką i w obliczu trzeciej fali pandemii była bezpieczniejsza.
Zdaniem Jerzego Staszczyka, konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie epidemiologii, a zarazem pełnomocnika wojewody świętokrzyskiego ds. realizacji programu szczepień, odroczenie podania drugiej dawki nie sprawi, że szczepionka będzie mniej skuteczna.
– Taki schemat szczepień da możliwość podania pierwszej dawki większej liczbie osób. Już pierwsze szczepienie daje dużo większą odporność na ciężkie przechorowanie, bądź w ogóle przechorowanie zakażenia – mówi Jerzy Staszczyk.
W przypadku szczepionki Astra Zeneca podanie drugiej dawki preparatu będzie się mogło odbyć maksymalnie do 12 tygodni od pierwszej iniekcji, a w przypadku szczepionek Pfizer i Moderna do sześciu tygodni. Rząd szacuje, że dzięki takim zmianom pierwszą dawkę szczepionki szybciej dostanie około 500 tys. osób. Zmiana dotyczy również ozdrowieńców, którzy swoją pierwszą dawkę mają dostać do pół roku po przebyciu choroby.
– Jeżeli dana osoba do tej pory się nie zaszczepiła przeciw COVID-19, a na własną rękę wykonała test na przeciwciała i wykazał on, że je posiada, to znaczy, że była chora. Jednak to trzeba doprecyzować jeszcze z punktu formalnego. W najbliższych dniach zapytam przedstawicieli ministerstwa zdrowia, czy takie osoby również będą uważane za ozdrowieńców i czy w związku z tym pierwszą dawkę szczepionki przeciw COVID-19 otrzymają do pół roku od ustąpienia objawów choroby – dodał Jerzy Staszczyk.
Rząd natomiast nie podjął jeszcze decyzji, czy ozdrowieńcy dostaną drugą dawkę szczepionki.