Coraz częściej na drogach dochodzi do kolizji pojazdów z łosiami. Wiąże się to ze wzrastającą populacją tych zwierząt w naszym regionie. Damian Mazur z Nadleśnictwa Radoszyce informuje, że liczba łosi na terenie liczącym 11 tys. hektarów wzrosła niemal o 20 proc. w ciągu zaledwie jednego roku z 54 w 2019 do 62 w roku 2020.
Łosie nie są płochliwe i nie uciekają przed pojazdami. Ważą kilkaset kilogramów i osiągają do dwóch metrów wzrostu, dlatego wypadki z udziałem tych zwierząt są wyjątkowo niebezpieczne.
– Łoś ma wysokie nogi, więc cały jego ciężar skupiony jest niestety na wysokości przedniej szyby samochodu. W związku z tym podczas wypadku zwierzę wpada na szybę auta – mówi Damian Mazur.
Jak dodaje leśnik, łoś dziennie przemierza do kilkudziesięciu kilometrów w poszukiwaniu pożywienia.
– Potrafi przejść z jednego nadleśnictwa do drugiego w krótkim czasie, dlatego trudno go monitorować. Wiemy, że są w miejscowościach: Kapałów, Ruda Pilczycka, a także w Radoszycach – wymienia.
Prowadzono badania populacji łosi w Polsce i ich liczba zadziwiła naukowców.
– Kilka lat temu przeprowadzono pędzenia próbne, w czasie których liczono zwierzęta. Pomiary wykazały, że populacja łosi w Polsce liczy nieco ponad 17 tys. sztuk. To wręcz nieprawdopodobne i uznano, że badania nie są do końca miarodajne – mówi leśnik.
W Polsce nie istnieje urzędowa statystyka dotycząca liczby kolizji z udziałem łosi, ale Lasy Państwowe podjęły próbę opisu zagadnienia, bazując na notatkach służbowych z wypadków. Jak przytacza leśnik Piotr Wawrzyniak, od 2010 do 2014 roku liczba wypadków z udziałem łosi wzrosła czterokrotnie.