W zaległym meczu 16. kolejki Fortuna 1. Ligi piłkarze Korony Kielce przegrali w Łodzi z Widzewem 0:2 (0:2). Bramki dla łódzkiego zespołu zdobyli Paweł Tomczyk w 11. z rzutu karnego oraz Piotr Samiec-Talar w 39.
Jak podkreślił trener Widzewa, jego zespół bardzo potrzebował trzech punktów.
„Ciężko na nie zapracowaliśmy i ten mecz kosztował nas dużo zdrowia. Pomimo przewagi Korony, to my zdobyliśmy bramkę, po której przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem. Gdybyśmy byli bardziej wyrafinowani pod bramką Korony, wynik byłby wyższy. Chcemy grać jak najlepiej, ale na ten moment najbardziej potrzebujemy punktów, a do tego prowadzi konsekwentna gra i skuteczność. Dziś to widzieliśmy” – podsumował Dobi.
Albański szkoleniowiec nie ukrywał zadowolenia z bramek zdobytych przez debiutantów, którzy w jego opinii podnieśli jakość zespołu i dodali mu pewności. „Szkoda drugiego karnego Tomczyka, który uspokoiłby naszą grę. Wynik 2:0 jest zawsze niebezpieczny, bo stracona bramka powoduje panikę” – dodał.
Opiekun kielczan ocenił natomiast, że jego podopieczni byli stroną przeważającą, dłużej utrzymywali się przy piłce, konstruowali akcje, ale niewiele z tego wynikało.
„Brakowało nam dokładności w ostatnim podaniu, dania sobie szansy na oddanie celnego strzału. To był nasz największy problem. Nie ukrywam, że mój zespół mnie zwyczajnie zawiódł. Nie wyglądaliśmy tak, jak można byłoby się tego spodziewać. Nie wiem, czy to presja pierwszego meczu, czy coś innego, ale nie byliśmy drużyną, jaką byśmy chcieli być” – tłumaczył Maciej Bartoszek.
Łodzianie po tym meczu awansowali na 10. miejsce w tabeli i do szóstej Arki tracą siedem punktów. Korona zajmuje 12. pozycję. W kolejnym meczu Widzew podejmie w piątek Radomiaka Radom, a kielczanie w niedzielę zagrają u siebie z Chrobrym Głogów.