W ostrowieckim szpitalu będą pracować lekarze i pielęgniarki z Ukrainy? Kadrę zza wschodniej granicy chce pozyskać dyrekcja placówki, która już od dłuższego czasu boryka się z problemem braku rąk do pracy, a dodatkowo obnażyła go trwająca niemal rok, pandemia koronawirusa.
Pomysłem jest ściągnięcie pracowników ze Wschodu. Dr Adam Karolik, dyrektor ds. medycznych ostrowieckiej lecznicy mówi, że czyni już starania, aby niezbędny personel pozyskać z Ukrainy zachodniej. W tym tygodniu odbyła się pierwsza rozmowa z przedstawicielami agencji, zajmującej się zatrudnianiem pracowników ze wschodu. Znajomość języka polskiego jest podstawowym wymogiem.
– To była rozmowa wstępna, tzw. intencyjna. A chodzi nam, aby pozyskać specjalistów, których najbardziej nam brakuje, czyli: lekarzy anestezjologów, internistów, brakuje nam neonatologa czy lekarza radiologa – mówi dyrektor i dodaje, że w pozostałych specjalnościach lecznica posiada wystarczającą liczbę pracowników.
Agencja miałaby sprowadzić do pracy także do dwudziestu pielęgniarek. W tej chwili szpital zatrudnia ich ok. 330. W czasie pandemii, gdy utrzymywany jest jeszcze oddział covidowy, dla prawidłowego funkcjonowania całego szpitala brakuje jeszcze trzydziestu.
Adam Karolik przyznaje, że spotkał się z różnymi opiniami na temat tego pomysłu, ale jego zdaniem, medycy z Ukrainy nie są gorszymi pracownikami. Dla przykładu podaje, że m.in. w ostrowieckim szpitalu praktykują osoby wykształcone za wschodnią granicą. Zdarzają się też przypadki lekarzy, którzy pracowali wcześniej na Ukrainie, ale przenieśli się do Polski.
– Są to osoby, które spełniają wymogi, sprawdzane są przez te agencje zgodnie z rozporządzeniami rządowymi. Te osoby w ciągu 2-3 miesięcy, a może nawet szybciej, wsparłyby te nasze największe braki. Widzę w tym wielką szansę – mówi Adam Karolik.
Szpital jeszcze nie podpisał umowy z agencją, ale ta już poszukuje kandydatów odpowiadających wymaganiom dyrekcji. Pierwsza umowa zostałaby zawarta na sześć miesięcy, później na półtora roku.
Michał Dey, prezes agencji pracy tymczasowej „Pracowici” mówi, że zainteresowanie lekarzami czy pielęgniarkami z Ukrainy jest zauważalne, ale nikt nie chce wprowadzać rewolucji. Poszukują nie tylko szpitale, ale także ośrodki zdrowia. Podobnie wygląda to z perspektywy potencjalnych pracowników służby zdrowia, którzy decydując się na wyjazd do Polski będą musieli zmienić swoje dotychczasowe życie.
– Ci lekarze się wahają, ale potencjał jest. Mamy w swojej bazie danych sporą grupę osób, które podjęły chęć wykonywania zawodu medycznego w Polsce. Jednak wszystko zależy od zarobków i warunków relokacji – mówi Michał Dey.
Wykonywanie zawodu medycznego w Polsce będzie łatwiejsze niż do tej pory, ponieważ w ciągu pięciu lat lekarz będzie mógł dokonać nostryfikacji dyplomu, a pielęgniarka ukończyć studia licencjackie. Jednak, aby móc w ogóle zacząć lekarze muszą mieć minimum 3-letnie doświadczenie w zawodzie, a pielęgniarki 5-letnie. Konieczna jest też znajomość języka polskiego oraz niekaralność.
Sprowadzanie pracowników medycznych spoza Unii Europejskiej to nowość na rynku, bo dopiero od końca ubiegłego roku pozwala na to prawo. Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, której celem jest wprowadzenie rozwiązań wspierających system ochrony zdrowia w przeciwdziałaniu epidemii COVID-19. Chodzi szczególnie o wykonywanie zawodów: lekarza, lekarza dentysty, pielęgniarek, położnych i ratowników medycznych.