O życie w prawdzie, nawrócenie i pojednanie zaapelował do wiernych biskup kielecki Jan Piotrowski. Hierarcha w czasie mszy świętej w Środę Popielcową w bazylice katedralnej porównał obecne czasy, do tych w dziejach ludzkości, kiedy chrześcijanie czuli się zagrożeni.
– W niespotykanym dotąd nigdy chaosie ideologicznym i kulturowym, a tym samym idącymi za nim zwolennikami epoki nowych obyczajów i życia bez prawdy, piękna i dobra, świat dla chrześcijan wydaje się być mało przyjazny, a nawet okrutnie wrogi. Nie inaczej było w czasach apostolskich i początkach chrześcijaństwa, a sam Jezus Chrystus, Syn Boży, nasz Pan i Odkupiciel został zdradzony przez swojego ucznia, potem fałszywie oskarżony, umęczony i ukrzyżowany. Jednak w Ewangelii nigdy walka ze złem nie była przeciw komuś, ale wyłącznie przeciw grzechowi, a więc przeciw świadomie złym wyborom, jakich dokonywał człowiek – mówił biskup kielecki Jan Piotrowski.
Duchowny zwrócił się do wiernych o zejście z drogi grzechu, a wybranie drogi prawdy, bo jak podkreślił, tylko takie życie pozwoli nam na powrót do Boga.
– To z grzechów głównych wyrasta narcyzm osób przechowujących swój skarb w opancerzonej osobowości, które żyją wiecznymi pretensjami do Pana Boga i do ludzi, a to nie pozwala im na jakiekolwiek nawrócenie. Tak łatwo uczepiają się jakiejś idei, a w tym przypadku osobistej wolności i przekształcają ją w ideologię, tworząc sobie nowe i kolorowe okulary, przez które zawsze wszystko można ocenić z niepodważalną korzyścią wyłączenie dla siebie – zaznaczył hierarcha.
– Każda rewolucja, począwszy od tej francuskiej, przez październikową, chińską, kulturową lat 60. i naszych czasów, miały swoich Dantonów, Roberspierów, Leninów, Mao Tse-Tungów. Takich bezbożnych, ideologicznych niegodziwców miała także Polska i niestety, nadal jawią się podstępnie na horyzoncie naszych miast i wiosek – podkreślił biskup. I dodał, że w epoce buntu obyczajowych barbarzyńców potrzeba nam nade wszystko życia w prawdzie. Ona jest jedyną drogą do autentycznej wolności i wierności.
Środa Popielcowa w kościele Katolickim rozpoczyna 40-dniowy okres Wielkiego Postu, będącego czasem pokuty, modlitwy i jałmużny. Podczas nabożeństw głowy wiernych posypywane są popiołem.
HOMILIA:
TEKST HOMILII:
W niespotykanym dotąd nigdy chaosie ideologicznym i kulturowym, a tym samym idącymi za nim zwolennikami epoki nowych obyczajów i życia bez prawdy, piękna i dobra, świat dla chrześcijan wydaje się być mało przyjazny, a nawet okrutnie wrogi. Nie inaczej było w czasach apostolskich i początkach chrześcijaństwa, a sam Jezus Chrystus, Syn Boży, nasz Pan i Odkupiciel został zdradzony przez swojego ucznia, potem fałszywie oskarżony, umęczony i ukrzyżowany. Jednak w Ewangelii nigdy walka ze złem nie była przeciw komuś, ale wyłącznie przeciw grzechowi, a więc przeciw świadomie złym wyborom, jakich dokonywał człowiek. Dlatego dziś, w Środę Popielcową 2021 roku, kiedy rozpoczynamy kolejny Wielki Post i z pokorą pochylimy nasze głowy na posypanie popiołem, usłyszymy w liturgii słowa tę piękną zachętę św. Pawła Apostoła „W imię Chrystusa prosimy, pojednajcie się z Bogiem. On to dla nas grzechem uczynił tego, który nie znał grzechu, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”. Ewangeliczne pojednanie i nawrócenie zawsze prowadzi przez ludzkie serca. Jest ono pełne nadziei, że Boże działanie wobec skruszonego człowieka będzie ze wszechmiar sprawiedliwe. Heroldem takiego apelu o Bożym miłosierdziu był prorok Joel, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu: „Nawróćcie się do mnie całym swym sercem przez post i płacz i lament. Rozdzierajcie jednak serca Wasze, a nie szaty. Nawróćcie się do Boga Waszego, On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a ulituje się na widok niedoli. Kto wie? Może znów pożałuje”.
Z wami drodzy bracia i siostry obecni w murach katedry, jak również z tymi, którzy są słuchaczami tej pokutnej liturgii podczas mszy świętej, stawiam sobie pytanie – czy dziś jeszcze należy mówić o nawróceniu, pokucie, modlitwie i jałmużnie? Kiedy człowiek jest zachłannym zaborcą wolności obdartej wszelkiej prawdy, a do granic nasycony jest chęcią czynienia tego, co się mu tylko zechce. Dla nas ochrzczonych i cieszących się łaską wiary, nie ma innej możliwości, niż nawrócenie, bowiem w nadziei zostaliśmy zbawieni, a Bóg który jest miłością, jest naszym Ojcem. Myślę, że istotnym pytaniem w wielkopostnym czasie przemiany i nawrócenia i w ogóle pytaniem naszego życia jest to, czy przed Bogiem możemy udawać kogoś innego, być Jego niewdzięcznym dzieckiem, córką i synem, a tym samym zapomnieć, że każdego dnia, w każdej jego chwili do Boga możemy wołać „Abba Ojcze”.
Na początku Wielkiego Postu Pan Jezus słowami dzisiejszej Ewangelii zachęca nas do prawdziwych postaw życia, bez obłudy i udawania. Dotyczy to uczynków na pokaz, ofiarowanej ostentacyjnie jałmużny, a także modlitwy przepełnionej nieszczerym duchem faryzejskim. Aby podołać tym wyzwaniom, które są charakterystyczne dla Wielkiego Postu, warto na tej drodze uczynić swoim wskazaniem i drogowskazem słowa Ojca Świętego Franciszka z tegorocznego orędzia wielkopostnego, gdzie czytamy „Czas Wielkiego Postu jest po to, aby z nadzieję zwrócić nasze spojrzenia ku cierpliwości Boga, który nadal troszczy się o swoje stworzenia, podczas, gdy my często traktowaliśmy je bardzo źle”. Jest to nadzieja na pojednanie, do którego Paweł gorąco nas wzywa – „Pojednajcie się z Bogiem”. Otrzymując przebaczenie w sakramencie pokuty, który jest niejako w centrum całego procesu naszego nawrócenia, z kolei my sami stajemy się apostołami przebaczenia i miłosierdzia. Możemy je ofiarować innym, uzdolnić ich do dialogu z bliźnimi i Panem Bogiem. Nauczymy ich przyjmować godne postawy, dając pociechę poranionym, wskazując, że Bóg wciąż przebaczy. Ale właśnie potrzeba tego pierwszego kroku, abyśmy wszyscy mogli po czasie tej wielkopostnej wędrówki przeżywać Wielkanoc, paschę naszego Pana Jezusa Chrystusa i zakosztować łaski zmartwychwstania. Potrzebna jest nam w tych dniach również świadomość – jak pisze jeden z autorów naszych czasów – że cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie oraz te cnoty teologialne, jakie otrzymujemy z łaską chrztu świętego: wiary, nadziei i miłości, wspierają fundamenty naszego życia duchowego, a także każdej ludzkiej cywilizacji i na pewno będą jej służyć. Jak pisze autor „Buntu barbarzyńców”: „Natomiast siedem grzechów głównych: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew i lenistwo, ponad wszelką wątpliwość skutecznie podkopią i zburzą życie każdego człowieka i każdej kultury”.
Moi drodzy, to z nich – grzechów głównych wyrasta narcyzm osób przechowujących swój skarb w opancerzonej osobowości, które żyją wiecznymi pretensjami do Pana Boga i do ludzi, a to nie pozwala im na jakiekolwiek nawrócenie. Tak łatwo uczepiają się jakiejś idei, a w tym przypadku osobistej wolności i przekształcają ją w ideologię, tworząc sobie nowe i kolorowe okulary, przez które zawsze wszystko można ocenić z niepodważalną korzyścią wyłączenie dla siebie.
Zauważcie moi drodzy – każda rewolucja, począwszy od tej francuskiej, przez październikową, chińską, kulturową lat 60. i naszych czasów, miały swoich Dantonów, Roberspierów, Leninów, Mao Tse-Tungów. Takich bezbożnych, ideologicznych niegodziwców miała także Polska i niestety, nadal jawią się podstępnie na horyzoncie naszych miast i wiosek. W epoce buntu obyczajowych barbarzyńców potrzeba nam nade wszystko życia w prawdzie. Ona jest jedyną drogą do autentycznej wolności i wierności. Brak życia w prawdzie jest słabością dzieci tego świata, które czynią się synami i córkami apokaliptycznego smoka i spadającej błyskawicy. Dzisiaj uwiedzeni powabnymi głosami janczarów złego, jeszcze nie dostrzegają kajdan nadchodzącej niewoli. Ale kiedy się przebudzą, będzie zbyt późno. Bogiem, który jest miłością jaką nam objawia w swoim synu Jezusie Chrystusie, wybierzmy przyszłość dobra i prawdy, niepozbawioną marzeń i nadziei, budowaną na wierze i pełną miłości Boga i bliźniego. To właśnie tym wyzwaniom swoje orędzie wielkopostne poświęca Ojciec Święty Franciszek. Zachęcam do jego lektury, wtedy też nasza wielkopostna droga nawrócenia doprowadzi nas do żywego Jezusa Chrystusa, do nadziei ożywianej łaską Ducha Świętego i do źródła tej miłości, jaką jest miłosierne serce Boga, do którego każdego dnia możemy wołać „Abba Ojcze”.