Centrala telefoniczna z 1984 roku, czy świece zapłonowe z fabryki Wawrzyniaka – między innymi te eksponaty w ubiegłym roku trafiły do zbiorów Muzeum Historii Kielc. Jak mówi Marcin Kolasa, kierownik działu gromadzenia i dokumentacji Muzeum Historii Kielc, ubiegły rok był dla tej instytucji trudny nie tylko ze względu na pandemię.
– Do muzeum trafia zwykle od kilkuset, a w dobrych latach ponad tysiąc nowych obiektów. W zeszłym roku trafiło ich tylko 34. Powodem była pandemia, ale także to, że miasto po raz pierwszy pozbawiło muzeum pieniędzy na zakup eksponatów – podkreśla.
Wśród tych nielicznych przedmiotów, które w muzeum znalazły swój drugi dom, największym jest centrala telefoniczna. Jak informuje Paweł Wolańczyk z Muzeum Historii Kielc, pochodzi z 1984 roku.
– Jeszcze w pierwszej połowie lat 90. była używana w Kieleckim Przedsiębiorstwie Instalacji Budowlanych. Miała już układy elektroniczne, więc na ówczesne czasy było to urządzenie nowoczesne – mówi.
W muzeum można zobaczyć także cztery świece zapłonowe z fabryki Wawrzyniaka.
– Fabryka została uruchomiona w roku 1937 w Kielcach przy ulicy Młynarskiej. Był to obiekt produkujący na potrzeby wojska, jeden z nowocześniejszych wówczas w regionie świętokrzyskim, o którym niewiele wiemy, a do niedawna nie mieliśmy nawet żadnych zabytków związanych z tym zakładem – tłumaczy historyk.
Świece podarowało Towarzystwo Przyjaciół Kielc, a zostały zakupione na popularnym portalu aukcyjnym. Do Kielc wróciły z… Ukrainy.
W ubiegłym roku do Muzeum Historii Kielc trafiły także drewniane płyty z podłogi z przedwojennego Domu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego, czyli dzisiejszego Wojewódzkiego Domu Kultury, który został otwarty w 1935 roku.
– Mamy także zdjęcie, które trafiło do nas parę lat temu, ale pokazuje układ tej przedwojennej podłogi. Widać, że te płytki regularnie się powtarzają. Jednak nie jest to fragment zerwany, tylko była to płytka zapasowa – dodaje Paweł Wolańczyk.
Kilka płytek podarowała rodzina jednego z rzemieślników, który układał tę podłogę. To była odpowiedź na apel Jarosława Machnickiego, dyrektora Wojewódzkiego Domu Kultury, który poszukiwał pamiątek w związku z jubileuszem tej instytucji. Jedną z nich przekazał do Muzeum Historii Kielc.
„Nowością” są także drewniane lalki, które produkowała Spółdzielnia Pracy Przemysłu Zabawkarskiego „Gromada”. Spółdzielnia powstała w Kielcach w 1939 roku i bardzo prężnie funkcjonowała do lat 90. Jej sztandarowym produktem były słynne, drewniane klocki abc.
Bartłomiej Tambor wyjaśnia, że w późniejszym czasie asortyment poszerzył się o zabawki szmaciane. Te muzealne pochodzą z lat 70. XX wieku.
– Są to lalki ubrane w stroje regionalne lub pracowników różnych profesji. My mamy pięć takich figurek – mówi. Wśród nich jest także piłkarz, choć przedmiotem pożądania był milicjant.
– My mamy co prawda ormowca, ale milicjant był dosyć podobny. Ta figurka tak się spodobała komendzie głównej milicji, że zakupiła dużą partię takich lalek i w nagrodę rozdawała tym kierowcom, którzy jeździli prawidłowo – podkreśla.
Do muzeum trafiła też kopia pomnika Homo Homini autorstwa Sławomira Micka. Została wykonana w tym samym roku, w którym został postawiony pomnik, czyli w 2006.
Marcin Kolasa podkreśla, że wielka jest rola darczyńców.
– Bez nich nie powstałoby to muzeum, a także nie mielibyśmy tylu tak świetnych wystaw, które już się odbyły i pewnie równie dobrych, które będą w przyszłości – zaznacza.
Zbiory są nie tylko są badane, opisywane i prezentowane w Muzeum Historii Kielc, czy wypożyczane na inne wystawy. Pomagają także w opracowaniach naukowych, pracach studenckich, a nawet w poszukiwaniach genealogicznych.