Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” zaprezentował przed tygodniem najnowszy spektakl, zatytułowany „Planeta Einsteina”. Wraz z bohaterami wyruszyliśmy w kosmiczną, międzygalaktyczną wyprawę, choć pokazane problemy są jak najbardziej z tego świata.
To tematy związane z próbą odnalezienia się w nowym środowisku, kwestie dotyczące akceptacji zmian, którym każdy z nas, bez względu na wiek, musi stawić czoła.
Te sytuacje w teatralną formę ubrali twórcy spektaklu. Scenariusz napisała Elżbieta Chowaniec, dobrze znana kieleckiej publiczności, chociażby jako współautorka sztuki „Pod adresem marzeń”.
Bohaterem „Planety Einsteina” jest ośmioletni Jaś. Jednak z racji jego zainteresowań, związanych z naukami ścisłymi, wszyscy mówią na niego Einstein. W tych naukowych pasjach wspierają go rodzice, fizycy. Właśnie odkryli życie pozaziemskie i cała rodzina ma się przeprowadzić na inną planetę. Tu zaczyna się kłopot chłopca, na co dzień osoby bardzo pogodnej. Nowa sytuacja – szkoła i koledzy, z którymi nie potrafi znaleźć wspólnego języka – przytłacza go.
Na szczęście chłopiec może liczyć na wsparcie Alberta Einsteina. Naukowiec pomaga małemu Einsteinowi odnaleźć się w nowej sytuacji, radzi, jak walczyć z problemami, które Jasiek napotyka. Jest wytworem wyobraźni zafascynowanego nim chłopca, mentorem, przyjacielem. W tej roli wystąpił Zdzisław Reczyński. Z kolei w głównego bohatera wciela się Anna Domalewska. Na potrzeby tej sztuki znów staje się dzieckiem, bardzo wiarygodnie pokazując jego emocje od radości, przez zatroskanie, lęk, zagubienie, niezrozumienie, po szczęście. Bo ta historia ma szczęśliwe zakończenie.
Zanim jednak dotrzemy do happy endu, mały Einstein musi dokonać czegoś, co wydaje mu się niemożliwe, czyli przekonać do siebie nowych kolegów: Lola, którego gra Błażej Twarowski i Dudzika. W roli tego drugiego zobaczyliśmy debiutującego na kieleckiej scenie Rafała Iwańskiego.
W nowej sytuacji Jasiek vel Einstein nie do końca może liczyć na rodziców, których grają Jolanta Kęćko i Michał Olszewski. Mama i tata na co dzień są pochłonięci swoimi sprawami (to przecież znany obrazek z wielu rodzin), ale kochają swojego syna, i tata, kiedy wreszcie przestaje bujać w obłokach, nawet deklaruje gotowość zagrania w piłkę nożną!
Spektakl wyreżyserował Robert Drobniuch, były dyrektor Teatru Lalki i Aktora „Kubuś”, a obecnie szef warszawskiego Teatru Guliwer. Grę aktorów połączył z dodatkowymi efektami, które musiały się pojawić, by wizja kosmicznej wyprawy stała się faktem. Za sprawą obrazów i świateł powstają abstrakcyjne lalki. Zresztą spektakl powstał w koprodukcji z Teatrem Animacji w Poznaniu.
Scenografia jest skromna, ale w połączeniu ze światłami i muzyką tworzy nieziemski klimat.
Efekty, po jakie sięgają scenografka Katarzyna Proniewska-Mazurek, kompozytor Jerzy Bielski (twórca wpadających w ucho piosenek do spektaklu „Trala Tralalińscy”), reżyser światła Prot Jarnuszkiewicz i twórca projekcji Przemysław Żmiejko nadają spektaklowi formę, która jest atrakcyjna dla młodego widza. Młodego, czyli takiego od siódmego roku życia, bo do takiego jest adresowany.
Ale trwające niespełna godzinę przedstawienie nie znudzi także starszego, a nawet całkiem dorosłego widza. Bo to nie tylko lekcja dla dzieci, jak odnaleźć się w nowej sytuacji. Wskazówki znajdą tu także rodzice, którzy często zbyt zajęci swoimi sprawami, czasami powinni „zejść na ziemię”, spojrzeć na świat z perspektywy dziecka.
Albert Einstein, jak na naukowca przystało, zostawia również dwie zasady. Pierwsza: skup się na celu, jaki chcesz osiągnąć. Druga: myśl wolniej, niech nie kierują tobą emocje, na wszystko masz czas. Pamiętajmy o tym, a kiedy spektakl pojawi się na afiszu, wybierzmy się na niego. Warto.