Niemal dwa miesiące spał na zamarzniętej rzece w mroźnej Finlandii. Początkowo przebywał pod gołym niebem, później nocował w wybudowanym przez siebie igloo. Spożywał zamrożone produkty, a wodę do picia topił ze śniegu, albo pił z rzeki. Wszystko po to, aby przeanalizować, jak funkcjonuje ludzki organizm w skrajnie niskich temperaturach.
Valerjan Romanovski, buszczanin, wielokrotny rekordzista księgi Guinnessa, po raz kolejny udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Od lat przekracza granice wytrzymałości ludzkiego organizmu. Z początkiem grudnia samotnie zamieszkał na zamarzniętej rzece Ounasjoki koło Rovaniemi, kilka kilometrów na południe od koła podbiegunowego. W sumie spędził tam 50 dni.
Jak mówi, założenie było takie, żeby nie korzystać z ciepła. Jedyne ciepło, które miał to to, które wytworzyło jego ciało.
– Będąc w Laponii musiałem być w ciągłym ruchu. Inaczej człowiek zamarza. Po kilku tygodniach zbudowałem igloo, o średnicy i wysokości ponad 2 metrów. Okazało się ono bardzo przydatne w styczniu, kiedy temperatury sięgały minus 37 stopni Celsjusza. Miałem komfort i cieplny i akustyczny. W igloo temperatura była o połowę wyższa niż na zewnątrz – zaznaczył.
Valerjan zabrał ze sobą także drewnianą balię, w której morsował. Zażywał kąpieli także w przeręblu. Aby móc przetestować, jak jego organizm zareaguje na chwilowe podniesienie temperatury ciała, raz w tygodniu kąpał się w podgrzewanej wodzie. Codziennie maszerował pokonując dystans około 20 kilometrów, jeździł też na nartach.
– Przed wyprawą zrobiłem dokładne badania krwi. Po powrocie powtórzyłem badania. Wyniki były zaskakujące. Zimno w żaden sposób negatywnie nie wpłynęło na mój organizm. A niektóre składowe nawet się poprawiły – dodaje.
Nie nabawił się odmrożeń, żadnych negatywnych efektów. Jedynie schudł około 10 kg. W rozmowie z Radiem Kielce powiedział, że w całym projekcie najtrudniejsze było zmaganie się z samotnością.
– To był najdłuższy nasz projekt. Wyzwaniem był czas. Miałem ograniczony kontakt z ludźmi. Byłem skazany na samotność, którą sam wybrałem. Całą uwagę skupiałem na tym, aby każdy dzień przeżyć jak najlepiej w stanie fizycznym, ale tez i psychicznym. W Laponii dzień trwa tylko trzy godziny. Ciemność negatywnie wpływa na naszą świadomość, ale i podświadomość. Człowiek dziwnie się czuje, kiedy jest ciemno, zimno a przede wszystkim jest sam – dodaje.
Okazało się, że obcowanie w lodowatą wodą pozytywnie wpływa na nasze zdrowie psychiczne. A morsowanie stało się w Polsce bardzo popularne. Valerjan Romanovski postanowił napisać książkę, w której zawrze wskazówki jak bezpiecznie i rzetelnie obcować z zimnem.
– Przedstawić jak zimno wpływa na nasz organizm, gdzie kończy się granica bezpieczeństwa. W książce przedstawię też zrealizowane przeze mnie projekty. Wszelkie zagadnienia będą oparte na badaniach naukowych.
W planach ma także wyprawę nad Bajkał, jezioro tektoniczne w azjatyckiej części Rosji. Podobnie jak w Laponii będzie chciał tam zamieszkać zimą.