Zawodnicy Łomży Vive w lutym z piłkarzy ręcznych przeistoczą się w prawdziwych maratończyków. W ciągu 28 dni tego miesiąca kielczanie mają zaplanowane aż dziesięć meczów. Będą to spotkania i zaległe i rozgrywane zgodnie z terminarzem. Pięć w Lidze Mistrzów i pięć w PGNiG Superlidze. Siedem wyjazdowych i tylko trzy w Hali Legionów.
Arciom Karaliok nie martwi się liczbą pojedynków. Bardziej zależy mu na tym, żeby mecze doszły do skutku.
– Oby tylko wszystkie się odbyły. Wszystko w naszych rękach. Wierzę, że poradzimy sobie w takiej sytuacji – zapewnia kołowy mistrzów Polski.
Kielczanie przed pierwszym tegorocznym ligowym spotkaniem mają niewiele wspólnych zajęć. Na co je poświęcą? Zdradza Krzysztof Lijewski.
– Chodzi o to, żeby przypomnieć sobie wspólne zagrywki. Znaleźć wspólny rytm. Przed nami dużo analiz video. Dużo zajęć z taktyki. Wszyscy są dobrze przygotowani pod względem fizycznym, ale czuć też zmęczenie, stąd dużo pracy przed naszymi fizjoterapeutami – wyjaśnia grający drugi trener kielczan.
W lutowym maratonie meczowym zespół Łomży Vive czekają spotkania w Lidze Mistrzów z FC Porto, Elverum Handball, Mieszkowem Brześć, Paris Saint Germain i MOL Pick Szeged oraz w PGNiG Superlidze z MMTS Kwidzyn, Stalą Mielec, Azotami Puławy, Torus Wybrzeże Gdańsk i Sandrą Spa Pogoń Szczecin.
Pierwszy mecz już w czwartek na wyjeździe z MMTS Kwidzyn. Pierwsze starcie u siebie w sobotę ze Stalą Mielec