Jak kultowe miejsca spotkań towarzyskich zmieniają swoje przeznaczenie i przekształcają się w dyskonty? Między innymi o tym można przeczytać w najnowszej publikacji Instytutu Dizajnu w Kielcach zatytułowanej „Obiekty, które zostały biedronkami”.
Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku w Kielcach na osiedlu Armatury, przy ulicy Chęcińskiej powstała kawiarnia Biruta. Projekt budynku był dziełem radomskiego projektanta Grzegorza Bauera, a za wystrój wnętrza odpowiadał między innymi kielecki architekt Andrzej Grabiwoda.
Jak podkreśla Dominika Janicka z Instytutu Dizajnu, było to miejsce niezwykle nowoczesne jak na tamte czasy, stanowiło centrum życia towarzyskiego.
– Od razu stało się dla kielczan oknem na świat, na Zachód. Serwowano tam pepsi-colę, wina z krajów bloku wschodniego, odbywały się różnego rodzaju koncerty. Co ciekawe, był to pierwszy taki projekt, pierwsza kawiarnia wolnostojąca w Kielcach. Posiadała ciekawą architekturę, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz – wyjaśnia.
Dziś po tamtej świetności nie ma śladu, a samo miejsce przebudowano i od lat znajduje się w nim sklep sieci Biedronka.
Historia Biruty stała się dla Dominiki Janickiej i Olgi Grabiwody z Instytutu Dizajnu pretekstem do szerszego spojrzenia na budynki, które w czasach PRL-u były ważnymi miejscami towarzyskimi – kinami, kawiarniami, dancingami, a obecnie stały się dyskontami. Tak powstała książka zatytułowana „Obiekty, które zostały biedronkami”.
Dominika Janicka mówi, że są w niej konkretne przykłady.
– Szerzej opisujemy kawiarnię Biruta, ale także piszemy o kinie 1 Maja w Warszawie oraz o kinie Warszawa, które znajdowało się w Gdyni – wyjaśnia.
Autorki znalazły w całej Polsce prawie 30 takich obiektów i umieściły je na mapie, która jest w książce.
– Co ciekawe, ta mapa cały czas się powiększa, ponieważ informując o tej książce, dostajemy wiadomości od naszych odbiorców, że w ich mieście też taka sytuacja się wydarzyła – mówi Dominika Janicka i dodaje, że w Świętokrzyskiem udało im się znaleźć jeszcze dwa takie obiekty: to kino Robotnik ze Starachowic i kawiarnia Kolorowa z Buska-Zdroju – wskazuje.
Jak mówi Dominika Janicka, na potrzeby książki wymyśliły pojęcie „birutyzacja”.
– Czyli przemiany tych wszystkich obiektów towarzyskich w dyskonty, i bardzo się cieszymy, że to słowo powoli weszło do użycia. Pojawiło się już w kilku ogólnopolskich mediach, w nawiązaniu do czasów pandemii, z pytaniem czy będzie kolejna fala birutyzacji, w związku z zamykaniem obiektów, które nie przetrwały lockdownu – mówi.
Zjawisko „birutyzacji” w ocenie Dominiki Janickiej, jest przejawem zmian, jakie zachodzą.
– Architektura, jej funkcja, jest odzwierciedleniem naszych potrzeb, więc poniekąd sami mamy na nią wpływ, sami sobie na nią zasłużyliśmy. Dlatego bardziej patrzymy na birutyzację jako na znak czasu, niż na negatywne zjawisko – tłumaczy.
Dodaje jednak, że świadomość architektoniczna społeczeństwa zmienia się i coraz częściej widać presję społeczną, by zachować ważne dla mieszkańców obiekty.
– Kończymy książkę takim pozytywnym przykładem, jak taka społeczna presja działa. To kino Pomorzanin w Bydgoszczy, które prawie stało się dyskontem, ale przez dużą presję mieszkańców Bydgoszczy udało się zachować tam kino – podkreśla.
Książka „Obiekty, które zostały biedronkami” została wydana przez Instytut Dizajnu i Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki. Do sprzedaży trafi w marcu, a teraz w cenie biletu otrzyma ją pierwsze sto osób, które przyjdą na wystawę „Przestrzeń w czasach zarazy” w Galerii Głównej Instytut Dizajnu.