Wraca temat procesu Tadeusza D. oskarżonego o to, że przy ulicy Krakowskiej w Kielcach w niezgodny z prawem sposób zgromadził ponad tysiąc ton niebezpiecznych substancji.
Jak informuje TVP3 Kielce, król chemikaliów nie pojawił się w czwartek w sądzie, zeznawał za to jeden z jego bliskich współpracowników, który opowiadał o niuansach śmieciowego biznesu.
Sąd chciał poznać szczegóły działalności spółki prowadzonej przez Tadeusza D. Firma, pod egidą której mężczyzna miał składować niebezpieczne odpady przy ulicy Krakowskiej, wcześniej zajmowała się… wiatrakami. Biznes nie wyszedł i wtedy do jej właścicieli zgłosił się oskarżony.
– Umowa była taka między nami – mną a żoną, która formalnie była właścicielem – że Tadeusz D., w momencie zgromadzenia odpowiednich funduszy, odkupi ode mnie i mojej żony – tłumaczył przed sądem świadek. Do wykupienia doszło w lutym 2018 roku. Ale już rok wcześniej Tadeusz D. zaczął gromadzić odpady na Krakowskiej.
W czwartek głównym świadkiem był Jakub S. Mężczyzna sam jest oskarżony przez prokuraturę w Pińczowie o to, że wspólnie z Tadeuszem D. gromadził niebezpieczne odpady niezgodnie z prawem – tym razem w Pińczowie. – A pan w ogóle miał wiedzę na temat tego składowania? – dopytywała sędzia Sądu Rejonowego w Kielcach Bożena Kotwa-Surowska. – Nie, nie miałem, polegałem na wiedzy pana D. – mówił mężczyzna.
Obaj panowie współpracowali w ramach konsorcjum. Jakub S. kilka lub kilkanaście razy (sam nie był pewien) pomagał przy Krakowskiej odbierać transporty z odpadami, które przyjeżdżały z Rzeszowa. A te przyjeżdżały kilka razy w tygodniu.
Prokuraturę i sąd interesowało, jak przedsiębiorcy weryfikowali, czy odpady, które do nich przyjeżdżają, mogą być przez nich przechowywane.
– Przepisy mówią, że my musimy po prostu uwierzyć w to, co mamy w dokumentach, to jest obowiązek dostawcy – mówił świadek.
Firmy Tadeusz D. i Jakuba S. miały zarabiać na tym, że odpady sprzedawały dalej, po niższej cenie. Odbiorcą był Łukasz P – już skazany prawomocnym wyrokiem sądu za stworzenie niebezpiecznego składowiska chemikaliów w Nowinach, przy ulicy Perłowej.
Oskarżeni zamierzali w bliżej nieokreślonej przyszłości rozwinąć działalność i zbierane odpady przetwarzać. „Gdzieś w Nowinach” – jak mówił świadek. On sam, Tadeusz D. i Łukasz P. mieli w tym „połączyć siły”, ale…
– Do Pińczowa przyjechała policja z prokuraturą – powiedział Jakub S. – Czyli prokurator zastopował wasze działania, tak? – dopytywała sędzia Bożena Kotwa-Surowska. – A potem do Nowin przyjechała telewizja, no i nagonka się zaczęła – dokończył Jakub S.
Mężczyzna nie był w stanie powiedzieć, ile ton chemikaliów firmy należące do niego i Tadeusza D. wwiozły do Świętokrzyskiego. Chemikaliów, które być składowane… bezterminowo.
Następna rozprawa odbędzie się 4 marca.