1,3 mln zł – tyle będzie kosztować dalsze leczenie małej Hani Terleckiej. Dziewczynka w grudniu wróciła ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przez prawie rok walczyła o powrót do zdrowia. Niestety nowotwór okazał się trudnym przeciwnikiem. Przez dwa lata konieczna będzie terapia chemią molekularną.
Na uśmiech Hani czekali 14 miesięcy. Miesięcy pełnych strachu, bólu i walki. Obawiali się, że śmiechu córki już nie usłyszą. Bo od momentu operacji Hania tylko lekko się uśmiechała.
– To było duże wzruszenie, usłyszeliśmy coś, czego nie słyszeliśmy od dawna. Do tej pory był tylko ból i cierpienie – mówi Bartłomiej Terlecki, tata Hani.
W listopadzie 2019 roku u dziewczynki zdiagnozowano raka splotu naczyniowego. Choroba postępowała błyskawicznie. Ale równie błyskawicznie dzięki tysiącom ludzi wielkich serc udało się też zebrać ponad sześć mln zł na leczenie Hani w Stanach Zjednoczonych.
Choroba jednak okazała się wyjątkowo trudnym przeciwnikiem. W klinice w Ohio Hania spędziła prawie rok. I choć w grudniu wróciła do Kielc, to ciągle jest pod opieką onkologów. I dalej walczy.
– Hania jest na antybiotyku, bo ma infekcję. Musieliśmy przerwać chemioterapię, którą przyjmuje Hania – dodaje tata Hani.
Na koncie dziewczynki na portalu zbiórkowym… niewiele ponad 230 tysięcy. Z jednej strony bardzo dużo, z drugiej wciąż za mało. Dlatego wielka armia małej Hani znów wypowiedziała rakowi wojnę. Dołączyć może każdy, przekazując fanty na licytacje albo samemu licytując. A jest w czym wybierać. Książki, zabawki, vouchery, ciasta, a nawet… wyprawa na grzyby.
– Mamy różne niespodzianki, zapraszamy do licytowania przedmiotów – mówi Marta Brzezińska, koordynator zbiórki.
Wpłacać pieniądze można na: https://www.siepomaga.pl/walka-hani lub https://www.siepomaga.pl/licytacjedlahani
Cały czas trwają też licytacje: https://www.facebook.com/groups/2803012819758860