Jemioła, kojarząca się ze świętami Bożego Narodzenia okazuje się dużym problemem w świętokrzyskich lasach. Od kilkunastu lat ten półpasożyt rozprzestrzenia się niszcząc kolejne drzewostany, głównie sosnowe i jodłowe. Leśnicy walczą z nim poprzez wycinkę drzew.
Jak wyjaśnia Edyta Nowicka z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych przyczyną rozprzestrzeniania się pasożyta jest globalne ocieplenie oraz brak opadów, co skutkuje obniżeniem poziomu wód gruntowych. To z kolei źle wpływa na drzewa które z braku wody są coraz słabsze i bardziej podatne na choroby.
– Na terenie dyrekcji radomskiej zaobserwowano porażenie jemiołą na 14 tys. hektarów. Jemioła jest gatunkiem ciepłolubnym, warunki pogodowe przyczyniły się do jej ekspansji. To powoduje zamieranie drzew i drzewostanów.
Dodatkowo jodły zaatakowane przez jemiołę są podatne na atak korników. Najtrudniejsza sytuacja w naszym regionie jest w okolicach Suchedniowa. Nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów Piotr Fitas wyjaśnia, że wycinka jest jedyną znaną metodą ratowania zdrowych drzew.
– Cięcia sanitarne często kolidują z planowanymi wycinkami w lesie, stanowiącymi część zrównoważonej gospodarki leśnej. Nie mamy jednak wyjścia, jeżeli chcemy uratować drzewa, a w naszym przypadku szczególnie jodły.
Jemioła do niedawna była naturalnym składnikiem ekosystemów leśnych. Teraz wymusza na leśnikach stały monitoring terenu i oczyszczanie lasu z jej nadmiaru.
W naszym klimacie jemioła występuje w trzech podgatunkach. To jemioła typowa, spotykana na drzewach liściastych także owocowych, drugim podgatunkiem jest jemioła jodłowa, występująca tylko na jodłach i jemioła rozpierzchła, atakująca sosny, świerki i modrzewie. Jemioła łatwo się rozmnaża, bo jej owoce są zjadane przez ptaki, a z ich odchodami roznoszone po okolicy.