Mimo zapowiedzi, nie zapadł dziś wyrok w sprawie 21-letniego Kamila B., oskarżonego o podpalenie stodoły w Radlinie, niedaleko Daleszyc. Do pożaru doszło 10 maja 2019 roku, a w trakcie akcji gaśniczej zginął strażak ochotnik.
Na ostatniej rozprawie, strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator domaga się sześciu lat pozbawienia wolności oraz obowiązku naprawienia szkody. Z kolei oskarżony wnosił o uniewinnienie, wskazując, że jego wcześniejsze wyjaśnienia były efektem wymuszenia przez organy ścigania.
Dziś miał zapaść wyrok w tej sprawie, jednak został wznowiony przewód sądowy.
– Sąd wznowił przewód sądowy ze względu na fakt, że konieczne jest odebranie ustnej opinii od biegłego z zakresu pożarnictwa – mówi sędzia Michał Winiarczyk. Kolejny termin rozprawy został wyznaczony na 24 lutego.
Prokuratura oskarżyła Kamila B. o podpalenie budynku, w którym znajdowały się m.in. butle z gazami palnymi. Zagroziło to życiu i zdrowiu mieszkańców oraz biorących udział w akcji strażaków. W sumie to prawie 70 osób. Zagrożone były także okoliczne budynki. W wyniku poniesionych obrażeń jeden strażak został ranny, a drugi zmarł. Został uderzony przez eksplodującą butlę.
Na początku śledztwa, Kamil B. przyznał się do zarzucanych mu czynów. W Sądzie Okręgowym w Kielcach zmienił zdanie, jednak nie potrafił podać przyczyny. Skorzystał także z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Wynika z nich, że w dniu zdarzenia mężczyzna spożywał z kolegą alkohol. Gdy się rozeszli, nie poszedł do domu, tylko postanowił podpalić stodołę, bo jak stwierdził, „coś mu odbiło”.
W trakcie śledztwa ustalono także, że podejrzany odpowiada również za inny pożar, do którego doszło w Radlinie 20 kwietnia 2019 roku. Oskarżonemu grozi 12 lat pozbawienia wolności.