Zaczął padać śnieg i od razu rozpoczęła się walka z białym puchem, który pojawił się na drogach i chodnikach. W ruch poszły łopaty i pługi, ale także silniejsza broń – chemiczna. Skutki jej działania są dotkliwe i dla człowieka i dla natury.
Małgorzata Pawelec-Buras, rzecznik kieleckiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad tłumaczy, że do zimowego utrzymania dróg krajowych najczęściej używa się mieszkanki, składającej się z soli zwilżonej solanką.
– Solanka jest roztworem soli. Produkowania jest w specjalnych wytwornicach, w magazynach soli znajdujących się na każdym obwodzie drogowym. I każdy samochód zimowego utrzymania dróg posiada zarówno zbiornik na sól, jak i zbiorniki na solankę – tłumaczy.
SÓL SPRZYMIERZEŃCEM W TROSCE O CZARNĄ DROGĘ
Takiej mieszaniny używa się najczęściej. Jednak, gdy termometry pokazują minus 10 stopni Celsjusza i mniej, a gdzieś jest jeszcze ślisko, to wówczas drogowcy sięgają dodatkowo po chlorek wapnia.
– Natomiast przy przejściu z temperatury plusowej na minusową, przy bardzo wilgotnej powierzchni, można stosować samą sól. Ale najczęściej jest to mieszanina soli i solanki, bo to jest najbardziej efektywny sposób utrzymania nawierzchni drogowej. Taka mieszkanka przeciwdziała wystąpieniu śliskości, oblodzeniu, ponieważ sól obniża temperaturę zamarzania wody – wyjaśnia Małgorzata Pawelec-Buras.
Na krajowych drogach piasek stosuje się rzadko. Głównie do posypywania chodników lub dróg dojazdowych, rzadziej uczęszczanych, przy bardzo niskich temperaturach.
Po sól sięgają także służby miejskie, ale jak wyjaśnia Marcin Batóg, rzecznik Rejonowego Przedsiębiorstwa Zieleni w Kielcach, bardzo pomocy w walce o bezpieczne drogi i chodniki jest piasek.
– W praktyce wygląda to tak, że na ulice sypana jest mieszkanka piasku i soli w proporcji 2 do 1, czyli dwie miarki piasku na jedną miarkę soli. Ale te proporcje należy zmieniać w zależności od temperatury. I tak przy niższych temperaturach, zaczynających się od minus 8-10 stopni Celsjusza, powinno się wykorzystywać, i my tak robimy, więcej piachu. Piasek powoduje, że powierzchnia jest szorstka, a przyczepność opon większa – tłumaczy.
SYPNĄĆ PIASKIEM PO ULICY I CHODNIKU
Kiedy pada gęsty śnieg, zmienia się sposób odśnieżania. Marcin Batóg tłumaczy, że wówczas z piaskarek wysypywane jest mniej towaru, a nacisk jest kładziony na odśnieżanie mechaniczne.
– To dlatego, że w pierwszej kolejności trzeba odgarnąć ten gromadzący się na jezdni śnieg, a sypie się mniej mieszkanki na jezdnię, żeby nie uciekała na pobocze – mówi.
Piasek także jest wykorzystywany na chodnikach.
– Miejski Zarząd Dróg kładzie duży nacisk na to, by na chodnikach wysypywać więcej piasku, niż soli. Wynika to z tego, że sól negatywnie wpływa na powierzchnię chodników, na betonowe płyty, na roślinność. Dlatego w mieście, na deptakach najpierw śnieg jest odgarniany, potem posypywana jest symboliczna ilość soli, a więcej piasku – mówi Marcin Batóg.
ZA DUŻO MINERAŁÓW ZABIJA
Chlorek soli, czyli najprościej mówiąc sól, ma negatywny wpływ nie tylko na chodniki. Od jej nadmiaru cierpi przyroda, co też podkreśla Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce.
– Te środki na bazie soli, służące do posypywania dróg mogą negatywnie oddziaływać na roślinność przede wszystkim dlatego, że rośnie stężenie minerałów w glebie i może to być dawka śmiertelna – tłumaczy i podaje przykład:
– To tak, jak człowiek – jeśli zażyje zbyt dużo jakiejś substancji, to ona nam może zaszkodzić. Stąd widzimy, że przy drodze usycha trawa, roślinność zielna nie wygląda dobrze – mówi.
– Skutki działania soli odczuwają właściciele aut – zauważa rzeczoznawca, prezes zarządu Okręgu Polskiego Związku Motorowego w Kielcach, Dariusz Kałwa.
– Przede wszystkim podstawowa sprawa to korozja. Jeżeli chodzi o elementy podwozia, jeśli chodzi o płytę podłogową samochodu czy w samochodach ciężarowych ramę i wszystkie elementy układu przeniesienia napędu, to są one mocno narażone na powstawanie ognisk korozji – wyjaśnia.
SAMOCHODY I BUTY POD OBSTRZAŁEM
Warto było przed sezonem zrobić przegląd i zabezpieczyć newralgiczne miejsca. Teraz jedyne, co może ochronić nasze samochody, to mycie podwozia.
Ale na tym kłopoty kierowców się nie kończą.
– To co się wydobywa spod kół, leci na nadwozie, czy elementy podwozia i to powoduje też, że powłoka lakierowa czy powłoka zabezpieczająca antykorozyjnie, też nam ulega destrukcji – mówi Dariusz Kałwa.
Problemy mają także piesi, o czym mówi Bartłomiej Zagórski z Zakładu Szewskiego „Kozaczek” w Kielcach. Sól na chodnikach zagraża naszym butom.
– Niszczy skórę, wgryza się w nią, zostawiając taki biały ślad. Wręcz wypala, bo skóry są teraz delikatniejsze niż 10-15 lat temu, najczęściej włoskie – tłumaczy.
Szewc dodaje, że tego uszkodzenia nie da się usunąć.
– Nawet jak je zatuszujemy, to po jakimś czasie wyjdzie – zauważa.
Na szczęście można próbować temu zapobiec.
– Zabezpieczenie dają tłuszcze, ale trzeba je umiejętnie nanieść i poczekać, aż wsiąkną w skórę – zdradza.