Trwa konflikt między mieszkańcami Woli Morawickiej i zarządem miejscowej kopalni wapienia. Mieszkańcy nie chcą poszerzenia działalności zakładu. Apelują o pomoc do władz gminy Morawica.
Powodów jest kilka – informuje Dorota Szczykutowicz, przedstawicielka mieszkańców. Wymienia m.in. nadmierny hałas podczas wydobywania kruszywa, który jest słyszany nawet po 22.00.
– Osoby, które mieszkają blisko kopalni, a nawet w odległości trzech kilometrów od niej słyszą strzały. To powoduje wstrząsy domów, a gdzieniegdzie pękanie ścian. To dla nas niewyobrażalne, że tak można zakłócać spokój – mówi.
Przedstawiciele kopalni zapewniają, że chcą żyć w zgodzie z mieszkańcami i nie pracują w nocy. Chęć rozszerzenia działalności argumentują tym, że w ten sposób oddalą się od zabudowań – mówi Grzegorz Jankowski, kierownik ruchu zakładu górniczego.
– Kierunek, w którym chcemy się rozwijać oddala się od domów. Są tam nieużytkowane tereny – zaznacza.
Tłumaczą także, że strefa oddziaływania wybuchów jest wyliczona na podstawie specjalistycznych ekspertyz.
– Rygorystycznie tego przestrzegamy. Niemożliwe, żeby strefa wynosiła trzy kilometry od robót strzałowych. Jeżeli chodzi o kwestię pracy zakładu, to pracujemy od 6.00 do 22.00 – zapewnia.
Przedstawiciele mieszkańców chcą, aby w bliskim sąsiedztwie kopalni zostały zamontowane czujniki badające siłę wstrząsów.
– Nie chcemy, aby te wstrząsy były tak dotkliwe. Myślę, że mierniki ograniczyłyby działalność kopalni – twierdzi Dorota Szczykutowicz.
Grzegorz Wojarski, kierownik kopalni wyjaśnia, że takie czujniki były już zamontowane w 2019 roku przez Akademię Górniczo-Hutniczą.
– Po tych badaniach nie wykazano jednak nic szczególnego. Pomiary wyszły bardzo dobrze, bez uchybień – zauważa.
Nie widzi jednak przeszkód, aby ponowić testy.
Kwestia rozszerzenia działalności jest obecnie procedowana w Urzędzie Miasta i Gminy w Morawicy. Trwa tam opracowywanie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. To dokument niezbędny do opracowania planu zagospodarowania przestrzennego – wyjaśnia burmistrz Marian Buras.
– Studium zostało uchylone przez wojewodę z innych przyczyn, nie dotyczących kopalni. Będziemy je ponownie rozpatrywać. Jako burmistrz stoję na stanowisku, że dopóki nie będzie akceptacji mieszkańców i ich zgody, to takie stanowisko będę reprezentował – mówi.
Procedowanie jest dwuinstancyjne. Najpierw sprawę rozpatruje burmistrz, a później rada miasta.
Przedstawiciele kopalni wskazują, że chcą pomagać mieszkańcom. W 2019 roku zorganizowali wypoczynek dla kilkunastu z nich. Wybudowali także plac zabaw oraz pomogli niepełnosprawnej osobie potrzebującej wsparcia. Aby rozwiązać spór proponują spotkanie. Jego termin powinien być znany do końca przyszłego tygodnia.