Wigilia na staropolskiej wsi była dniem magicznym. Nie tylko ze względu na wieczerzę, ale także ze względu na wróżby, które tego dnia odprawiano.
Aleksandra Imosa z Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni informuje, że wróżono zwłaszcza w tych domach, w których mieszkały panny.
– Jeśli w domostwie była panna na wydaniu, w tym dniu liczyła kołki w płocie. Jeżeli ich liczba była parzysta, to oznaczało szczęśliwy związek. Tego dnia także nasłuchiwano sprzed domu, z której strony zaszczeka pies, czy z której strony odezwie się echo. Stamtąd miał przybyć wybranek lub wybranka serca – wyjaśnia Aleksandra Imosa.
Jak dodaje, dzień Wigilii na dawnej polskiej wsi był także czasem zaklinania rzeczywistości.
– Wróżbą, którą niektórzy pewnie znają, jest wyciąganie źdźbła sianka spod obrusa. Jeśli było długie i zielone, oznaczało to szczęście i zdrowie. Jeżeli natomiast było krótsze, nie wróżyło to dobrze osobie, która źdźbło wyciągnęła. Ponadto siano spod wigilijnego obrusa pieczołowicie przechowywano aż do wiosny, a wówczas miało służyć do wymoszczenia gniazda dla kur, czy gęsi, które wysiadywały jajka – opowiada Aleksandra Imosa.
Staropolski zwyczaj, który przetrwał do dzisiaj, to pozostawienie przy stole jednego wolnego miejsca. Ma ono symbolizować pamięć o osobach samotnych, zmarłych i bezdomnych.