Nie opadają z niej tak szybko igły i co roku nie trzeba kupować nowej – to najważniejsze zalety plastikowej choinki i, jak się okazuje, nie jedyne.
Choć panuje trend na ekologię, w który wpisuje się naturalne drzewo z plantacji, to nie brakuje osób, które w swoim domu stawiają sztuczną choinkę. Jak mówi Rafał Baka z pracowni kompozycji z kwiatów sztucznych Bacad w Kielcach, to grono nawet rośnie.
Dodaje, że oba rodzaje choinek mają i wady i zalety. Sztuczna na pewno w niczym nie ustępuje tej prawdziwej, jeśli chodzi o urodę, a nawet może być ładniejsza, na co pozwala nowoczesna technologia i materiały, z których może być wykonana.
– Właściwie bardzo wiernie imituje naturalne drzewka, więc jeśli chodzi o kwestię wizualną i wrażenia, jakie wywołuje, to są one porównywalne do żywego drzewka, bo na pierwszy rzut oka niczym się nie różnią – wyjaśnia.
Ceny obu rodzajów są porównywalne. Nawet jeśli niektóre modele są droższe, to jest to zakup na lata. Najtańsza jest zazwyczaj imitacja jodły. Za taką wysokości 2-2,20 m zapłacimy 150-200 złotych. Nieco droższe są świerki i sosny – około 200-250 złotych za drzewko tej samej wysokości.
Można wydać więcej i nawet można wykonać choinkę na zamówienie, pod konkretny wymiar, w wymarzonym kolorze i kształcie. Ograniczeniem jest tylko budżet, jakim dysponujemy na zakup drzewka.
W przypadku choinek można mówić o modzie. W tym roku, wśród sztucznych drzewek dużym zainteresowaniem cieszą się tak zwane „pniaczki”, czyli pień sosny, na którym osadzona jest sztuczna część choinki.
Sztuczne drzewko ma też i tę zaletę, że na stoiskach można kupić gotową, ozdobioną już choinkę. Taką wielkości około pół metra z bombkami i lampkami w Pasażu Świętokrzyskim można kupić już nawet za 68 złotych.