Rodzina pani Izabeli ze Starachowic, jest kolejną, której chcemy pomóc razem ze słuchaczami w naszej akcji „Choinka pod choinkę”. Pani Izabela samotnie wychowuje trójkę dzieci – dwie najstarsze córki są już samodzielne, choć jedna nadal mieszka w rodzinnym domu.
Jola jest uczennicą II klasy szkoły branżowej o profilu fryzjerskim, o rok młodszy Bartek chce być mechanikiem samochodowym. W domu jest jeszcze 6-letnia Kasia, która chodzi do przedszkola.
Rodzeństwo do pracy podczas lekcji zdalnych ma jeden laptop, najczęściej korzysta z niego Bartek, Jola łączy się przez komórkę.
– Sprzęt jest średniej jakości, a niedawno Kasia wylała na niego picie i musieliśmy oddać go o naprawy, później był problem z głośnikiem. Podczas ostatniej lekcji matematyki nauczyciel zwrócił uwagę, że dobrze byłoby, gdyby Jola pracowała na komputerze, bo zadania czy prace są opracowywane właśnie na taki rodzaj sprzętu – opowiada pani Izabela.
Rodzina mieszka w dwóch pokojach z kuchnią, lekcje trwają od 8 do 16. W tym czasie mała Kasia z mamą spędzają czas w kuchni, żeby nie przeszkadzać rodzeństwu.
– Jak w każdej rodzinie dochodzi do sprzeczek, ale dzieci dużo mi pomagają, wspierają też siebie wzajemnie. To wynosi się z dorastania w rodzinie wielodzietnej. Ja też z takiej pochodzę i wiem, że na swoich bliskich zawsze mogę liczyć – mówi.
Przykładem takiej pomocy jest wybór zawodu Joli. Siostra mamy jest fryzjerką i chce siostrzenicę dobrze przygotować do zawodu.
– Chciałabym tyle umieć, co ciocia. Na razie czeszę mamę lub brata, jeżeli mi pozwoli. Czasem koledze, który ma długie włosy, zaplatam warkocze. Jeszcze nie odważyłam się ścinać włosów ani farbować, ale kiedyś i tego się nauczę – opowiada Jola.
Największym problemem nastolatki są dojazdy do zakładu fryzjerskiego na praktyki. Mieści się w Cedzynie i żeby dotrzeć tam ze Starachowic, trzeba jechać pociągiem do Kielc, tu przesiąść się w autobus podmiejski i dopiero piechotą dotrzeć do salonu. W sumie w pracy i w drodze jest od godziny 7 do 22.
– Praktyki mam dwa razy w tygodniu. W pozostałe dni zdalnie uczę się przedmiotów ogólnokształcących. Najbardziej lubię rozmowy z panią od religii, doskonale nas rozumie i wiele potrafi wytłumaczyć – zaznacza.
Jola jeszcze nie wie, czy zostanie fryzjerką. Podoba jej się także praca sprzedawcy. To także niespełnione marzenie mamy.
– Moja siostra pracuje w sklepie i wydaje mi się, że poradziłabym sobie w tej roli. Marzenia? Nie wiem, chciałabym pojechać za granicę, najlepiej na wakacje – dodaje.
Pani Izabela jest gońcem. Roznosi decyzje z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jak mówi, ta praca jest także okazją do spotkań z ludźmi.
– Często potrzebują, żeby z nimi porozmawiać, chcą się zwierzyć, brakuje im kontaktu z ludźmi – podkreśla.
Kasia nie chciała rozmawiać z reporterką Radia Kielce, ale pokazywała swoją ulubioną torebkę ze świnką Peppą i zabawki. Co ciekawe – nie były to lalki, ale samochodziki.