Tradycyjnie msza za Ojczyznę odbyła się w kościele pw. Najświętszego Serca Jezusowego, ponieważ świątynia związana jest z wydarzeniami sprzed 39 lat.
Senator Jarosław Rusiecki przypomniał, że to w niej związkowcy ukryli sztandar Solidarności przed komunistycznymi władzami. Dziś towarzyszy kościelnym uroczystościom.
– To tutaj kapłani przechowywali sztandar Solidarności, który kilka miesięcy wcześniej, 3 maja, został poświęcony na stadionie KSZO – powiedział Jarosław Rusiecki.
Jak dodał, należy oddawać hołd ludziom, którzy ponieśli ofiarę, zginęli, tak jak np. w kopalni Wujek, ale też za tych, do których nie dojechała karetka pogotowia, nie udzielono im pomocy.
Hutnicy ze starego i nowego zakładu 13 grudnia 1981 roku jako jedyna załoga w województwie podjęli akcję protestacyjną w obronie internowanych. Działacz Solidarności Jerzy Jabłoński wspomina tamten czas i mówi, że niczego nie żałuje.
– Mieliśmy rację, że dogadaliśmy się z wojskowymi, bo być może stałoby się jak w kopalni Wujek czy Piast, czego się bardzo obawialiśmy jako organizatorzy. A reperkusje i tak się posypały, bo pierwsze wyroki padły 15 stycznia, następne w lutym, potem sprawa tzw. marcowa – mówi Jerzy Jabłoński.
Szef ostrowieckiej delegatury Solidarności Wojciech Krasuski stan wojenny zna głównie z opowieści rodziców, którzy także byli związani z hutą. Jak mówi, był to dzień smutny i pełen niepokoju. Za działalność ojca rodzina wiele przeżyła.
– Tata pracował całe życie w hucie, też był działaczem Solidarności. Był dwa razy zwalniany z pracy, mieliśmy przeszukania w domu ówczesnej milicji, zabezpieczanie tzw. bibuły. W domu rodzinnym wiele się działo w związku z działalnością Solidarności – mówił Wojciech Krasuski.
W rocznicę stanu wojennego samorządowcy, a także działacze Solidarności składali kwiaty i zapalali znicze przed pomnikiem upamiętniającym strajk hutników.