Kieleccy działacze Platformy Obywatelskiej krytykują rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych. Ich zdaniem, wsparcie udzielone samorządom było przyznawane na podstawie klucza partyjnego, a nie merytorycznych kryteriów.
Jako przykład wskazują m.in. Kielce, które nie otrzymały wsparcia z funduszu, mimo złożenia 31 wniosków o pomoc, opiewających na ponad 260 mln zł. Z zarzutami nie zgadza się wojewoda Zbigniew Koniusz.
Zdaniem Michała Piaseckiego z PO, Kielce i województwo świętokrzyskie są marginalizowane przez Prawo i Sprawiedliwość.
– Jako region, z puli 6 mld zł dostaliśmy 2,78 proc. To mniej niż stosunek liczby mieszkańców świętokrzyskiego do mieszkańców całego kraju, a przecież takie programy mają służyć wspieraniu słabszych regionów kraju – mówił.
Podczas spotkania z dziennikarzami, działacze Platformy zarzucali, że pieniądze zostały przyznane tylko tym samorządom, w których władze sprawuje Prawo i Sprawiedliwość, a nie niezależni samorządowcy. W tym przypadku wymienili m.in. Ostrowiec Świętokrzyski. Tymczasem jednym z największych beneficjentów w kraju są Starachowice. Miasto otrzyma 14 mln zł. Władzę sprawuje tam bezpartyjny prezydent Marek Materek.
Z twierdzeniami działaczy PO nie zgadza się wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz, który podkreśla, że sympatie polityczne samorządowców nie miały wpływu na przyznanie dotacji.
– Decydującym było to, czy wniosek stanowił wartość merytoryczną czy też nie. Rolą wojewody było przyjęcie wniosku i sprawdzenie go pod kątem formalnym, natomiast merytorycznie oceniała je specjalna ministerialna komisja – wyjaśnia.
Na rządowej stronie gov.pl można przeczytać, że podczas oceny wniosków złożonych w drugim naborze do Funduszu Inwestycji Lokalnych brano pod uwagę kompleksowość planowanych inwestycji, ograniczenie emisyjności i ingerencji w środowisko, uwzględnienie zasad zrównoważonego rozwoju, pomoc osobom niepełnosprawnym, liczbę osób, które skorzystają z inwestycji, wpływ inwestycji na zapobieganie klęskom żywiołowym, koszt w stosunku do planowanych dochodów samorządu.